czwartek, 30 czerwca 2016

Black Beauty [3]


Luhan znał teraz każdy zakątek, w którym przebywał codziennie Minseok. Nauczył się planu lekcji starszego na pamięć, mimo iż swojego jeszcze nie zapamiętał. Na każdej dłuższej przewie obserwował, jak Baozi oddawał się rysowaniu, jeśli akurat nie umówił się z Kyungsoo. Ogółem mówiąc przez te następne tygodnie poznał Minseoka na wylot i sam aż się sobie dziwił, że był już w stanie tak dużo o nim powiedzieć. Może i było to trochę dziwne, ale zaczynał dostrzegać również plusy tego małego kujona. Na co dzień był taki cichy i spokojny, ale gdy tylko ktoś zadarł z kimś z jego przyjaciół, potrafił naprawdę sprawić przykrość drugiej osobie. Han był kiedyś świadkiem sceny, gdzie pewien chłopak zaczepił Baekhyuna – nie skończyło się to za wesoło dla tego typka. Ogólnie z tego co widział Lu, próbował wyciągnąć Baeka do jakieś restauracji, nie byłoby w tym nic złego, gdyby tak strasznie się nie narzucał. W pewnym momencie nawet złapał Baekhyuna za tyłek i właśnie wtedy Minseok nie wytrzymał i mu przywalił z całej siły, aż było słychać echo w miejscu, w którym stał Han.
Być może Minseok coraz bardziej zaczynał mu się podobać, chociaż sam jeszcze nie był do końca pewien, co czuł względem drugiego. Co nie oznacza, że nie miał ochoty wytarmosić tych wypukłych policzków, przytulać się do tej kruchej postury lub całować tych pełnych ust. Niestety właśnie chciał to wszystko zrobić na raz, z Luhanem zaczynało być coraz gorzej pod tym względem. Nigdy wcześniej nie odczuwał czegoś takiego względem kogoś i po prostu najzwyczajniej w świecie panikował.
Im dłużej chodził za Minseokiem, tym więcej rzeczy dostrzegał. Na przykład starszy marszczył uroczo nosek, gdy kłamał, a gdy się denerwował, to bawił się skrawkiem swojej koszuli. Han mógł jeszcze tak długo wymieniać, dochodząc tylko do jednego wniosku: miał problem i to poważny.
Jego przemyślenia odnośnie pewnej osoby przerwał dzwonek, Han poderwał się i od razu, nie zwracając uwagi na ciekawskie spojrzenia, skierował się na dach szkoły. Niewiele uczniów tam chodziło, mimo iż był przez cały czas otwarty i z łatwością można było z niego korzystać.
Kiedy Luhan dostał się na dach, zdziwiło go, że Minseok nie siedział na miejscu, gdzie przesiadywał zawsze. Tylko stał oparty o barierkę twarzą do Hana, nie wyglądał na zdziwionego obecnością drugiego, natomiast w młodszym zamarło serce. Teraz wszystko się wydało, będzie musiał albo udawać że znalazł się tu przypadkiem, albo przyznać się do wszystkiego. Nie był gotowy na tę drugą opcję, dlatego postanowił kłamać.
– Powiedz mi Luhan, dlaczego od paru dni za mną chodzisz? Śledzisz mnie czy co? – zapytał Minseok, podnosząc jedną brew do góry. Han bardzo dobrze znał ten gest, oznaczał, że Minnie jest czymś rozdrażniony – w tym przypadku nim.
– Nie wiem o czym ty mówisz. – Spuścił wzrok Lu, te świdrujące, brązowe oczy go rozpraszały, były po prostu zbyt piękne.
– Nie zgrywaj się, dobrze wiem, że śledziłeś mnie przez parę ostatnich dni. Naprawdę uważasz mnie za takiego głupiego, że nie byłbym w stanie tego dostrzec? – Wyglądało to źle, a nawet gorzej. Ręce Hana się trzęsły ze zdenerwowania, serce mu waliło jak młotem, a mózg pracował na wszystkich obrotach.
– Ja... – wymamrotał. Nie musiał przecież mówić całej prawdy, mógł powiedzieć jej część. Tylko nie wiedział od czego zacząć, na poczekaniu przywołał pierwszy dzień, gdy śledził Minseoka, widział go wtedy z Baekiem. – Pewnego dnia przechodziłem obok domu kultury i  zauważyłem, jak rysujesz, od tamtej pory zakochałem się w twoich rysunkach.
– Dlatego mnie śledziłeś? – spytał Minseok, bawiąc się skrawkiem swojej koszulki. Widocznie starszy się zmieszał, a Han miał ochotę odetchnąć z ulgą, bo przynajmniej drugi nie był na niego już zły. – Kto by pomyślał, że sławny Luhan zainteresuje się moją osobą. – Obdarzył Hana uśmiechem. Młodszy miał wrażenie, że zaraz zejdzie na zawał, bo ten uśmiech był taki uroczy.
– Tak.. cóż… Masz wielki talent i nie możesz go zmarnować. – Han poczuł, że się rumieni niczym zakochana nastolatka rozmawiająca ze swoim ukochanym. Jednak nie mógł się powstrzymać, Minseok po prostu tak na niego działał.
Starszy zachichotał z pochlebstwa Lu, w ciągu paru minut jego emocje zmieniały się niczym w kalejdoskopie. Prawdopodobnie dlatego, że miał mieszane uczucia względem Luhana – nie potrafił go rozszyfrować, a największą zagadką dla niego było, czemu młodszy tak się go uczepił.
– No cóż, skoro już tu jesteś, to może nie zmarnujmy tak wspaniałego dnia – powiedział Minseok, siadając i klepiąc zachęcająco podłogę obok siebie. Han bez zastanowienia usiadł na wskazanym miejscu tak, że ich uda się ze sobą stykały. – Opowiedz mi coś o sobie Hannie. – Posłużył się słodkim pseudonimem.
– A co chcesz wiedzieć? – dopytał się Luhan, nie bardzo wiedząc od czego zacząć. Zwykle potrafił o sobie mówić godzinami, jednak tym razem miał zupełną pustkę w głowie. Minseoka nie fascynowały rzeczy takie same, jak Sehuna, Jongina i Jongdae, więc nie był w stanie niczego wymyślić.
– Co cię interesuje, jakie masz pasje, kim chcesz zostać w przyszłości, takie typu rzeczy – odpowiedział promiennie starszy. Siedział ze skrzyżowanymi nogami, dzięki czemu wyglądał trochę jak pięciolatek.
– Pasjonuję się piłką nożną, lubię czytać książki, gdy jakaś seria przypadnie mi do gustu, to pochłaniam od razu wszystko od tego autora. Kiedyś chciałem zostać pisarzem, ale moi rodzice wolą, żebym poszedł na prawo. Czy udzieliłem ci  w pełni satysfakcjonujących odpowiedzi?
Minseok nawet nie ukrywał swojego zdziwienia, gdy usłyszał, że drugi chciał zostać pisarzem. Czy do tego nie trzeba być chociaż w miarę elokwentnym? Z codziennych wypowiedzi Hana mógł łatwo wywnioskować, że nie miał on zbyt bogatego słownictwa.
– Nie uważasz, że to ty powinieneś zdecydować, co chcesz robić w życiu, a nie twoi rodzice? – spytał starszy. On sam nie miał takiego problemu, gdyż jego cała rodzina wspierała go w jego pasji do rysowania od najmłodszych lat. Od zawsze marzył, żeby jego nazwisko wisiało na jednej ścianie z największymi twórcami.
– Po części ich rozumiem, nie łatwo się wybić jako pisarz, a bycie prawnikiem zapewni mi stabilną przyszłość. – Luhan naprawdę uważał, że nie ma w tym nic złego, że rodzicie w pewien sposób narzucili już mu studia. Sam nie do końca był zdecydowany, a to że się martwili o niego jego najbliżsi uważał za coś normalnego. – Wiesz, poza tym książkę też mogę napisać, jeśli nie skończę odpowiednich studiów. Pewnego dnia po prostu usiądę i napiszę, i nikt nie będzie mi mógł tego zabronić.
Minseok współczuł Hanowi, nie mógł się realizować w tym, co naprawdę kochał. On sam nie wyobrażał sobie swojego dnia bez narysowania czegokolwiek, nawet głupiego kwiatka w zeszycie od matematyki. Chyba umarłby z nerwicy, rysowanie to było coś, co go odprężało.
– Ja bym tak nie mógł – wyznał starszy, sadowiąc się wygodniej. Han miał ochotę owinąć swoją rękę wokół talii mniejszego, by mieć go jeszcze bliżej siebie. Jednak powstrzymał się i skupił się na tym, co do niego mówił. – Wiesz, to trochę tak jak z oddychaniem, robisz to, bo musisz. Ja chyba już się tak uzależniłem od rysowania, że nie potrafię bez tego żyć. Codziennie, dzień w dzień od najmłodszych lat się temu poświęcałem, więc to dla mnie coś zupełnie naturalnego.
Luhan słuchał tego wszystkiego z zaciekawieniem, do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego, że Minseok wcale nie jest taki nudny, na jakiego wygląda. Wręcz przeciwnie, to była jedna z głębszych rozmów, jakie w ostatnim czasie z kimś przeprowadził. W końcu nie opowiadał o sobie na prawo i lewo, tylko nieliczni tak naprawdę go znali.
– Pomyliłem się co do ciebie – wyszeptał Han, przybliżając się do starszego. Opierał swoją rękę za plecami drugiego, położył głowę na jego ramieniu, zamykając jednocześnie oczy. Był zmęczony po tych wszystkich wyczerpujących lekcjach.
Minseok wzdrygnął się lekko od nagłego dotyku, ale nic nie powiedział. Sam również nie czuł się dzisiaj na siłach, dlatego korzystając z okazji również przymknął powieki. Zanim się zorientował, odpłynął w głęboki sen.
Gdy Luhan się obudził, znajdował się w zupełnie innej pozycji, niż kiedy zasypiał. Teraz leżał na plecach z Minseokiem w ramionach, który się do niego przytulał jak baby koala. Starszy wyglądał zupełnie niewinnie, gdy tak spał, a co za tym szło, był jeszcze bardziej słodki. Han przejechał koniuszkiem palca po delikatnej skórze jego twarzy, była miękka w dotyku niczym aksamit. Luhan nie zdawał sobie sprawy ile czasu minęło, ale w pewnym momencie rzęsy Minseoka zatrzepotały.
Obydwoje nie zamierzali przerywać tego uścisku – było im razem po prostu za dobrze. Dlatego żaden nie odsunął się od drugiego, trwali tak przez następne kilka minut, aż zadzwonił dzwonek. Dopiero wtedy zorientowali się, że ominęli co najmniej parę lekcji.
– Chyba już pora wracać do domu – powiedział Minseok, podnosząc się do siadu. Nie bardzo miał ochotę odsuwać się od Luhana, bo było mu tak przyjemnie w jego ramionach, pasował do nich idealnie.
– Tak, chodźmy – zgodził się młodszy. Wstał, zabierając swój plecak i ten Minseoka. Szli w jednym kierunku, więc mógł odprowadzić drugiego bez zbędnych wymówek. Jeden z wielu plusów mieszkania po sąsiedzku z tym uroczym kujonem.
Przez większość drogi szli w milczeniu, nie była to niezręczna cisza, raczej rozkoszowali się swoim towarzystwem. Co jakiś czas rzucali sobie nieśmiałe uśmiechy, a ich ręce się o siebie ocierały. Po jakimś czasie Luhan nie był już w stanie tego wytrzymać i po prostu chwycił starszego za rękę, który jej nie odsunął, a wręcz ścisnął ich złączone dłonie.
Kiedy stanęli pod domem Minseoka, ten nie chciał jeszcze puszczać drugiego. Zrobił oczy zranionego pieska i zapytał, czy Han nie chciałby wejść na chwilę, na co on chętnie przystał. Weszli do pokoju starszego, Luhan natychmiast opadł na łóżko.
– Chcesz coś do picia? Możemy też coś obejrzeć, bo nie mam za bardzo ochoty na nic innego – oznajmił Minseok, rozpakowując swoje rzeczy i kładąc je w ściśle wyznaczone miejsca. Nienawidził, gdy coś znajdowało się nie w tym miejscu, w którym powinno, bo potem najczęściej szukał jakiejś rzeczy godzinami.
– Nie kłopocz się, tylko chodź tu w końcu – powiedział Lu, otwierając ramiona by zachęcić drugiego do siebie. Liczył na kolejną sesję z przytulaniem i nie pomylił się zbytnio, bo już w następnej sekundzie poczuł, jak przytula się do niego drobne ciałko. Nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu, który wpełzł na jego usta. Jego serce momentalnie zaczęło bić dwa razy szybciej, gdy Minseok ułożył głowę na jego klatce piersiowej.
– Mógłbym tak leżeć już wiecznie. – Rozmarzył się Minseok, nie lubił się zbytnio przytulać, ale Han był naprawdę bardzo wygodną poduszką. Nie żałował, że go do siebie zaprosił, być może za surowo ocenił drugiego. Teraz miał o to do siebie pretensję, bo Lu okazał się być kimś o wiele bardziej wartościowym, niż na początku uważał.
– To chcesz oglądać ten film, czy wolisz tak leżeć i nic nie robić? – spytał Han.
– Druga opcja brzmi bardziej zachęcająco. – Uśmiechnął się Minseok. – Jeśli masz na coś ochotę to powiedz.
Luhan zastanawiał się przez chwilę i w końcu uznał, że jakiś film od Marvela nie byłby najgłupszym rozwiązaniem. Jednym z jego ulubionych postaci był Iron Man, chociaż Roberta w roli Sherlocka Holmesa też kochał. Zawsze miał dylemat między tymi dwoma filmami.
– Waham się między Sherlockiem, a Iron Manem. Nie wiem co lepsze – wyznał Luhan, patrząc na Minseoka tymi swoimi świecącymi oczami.
– Jak się prędko nie zdecydujesz, to niczego dzisiaj nie obejrzymy. – Wydął wargi starszy. Nie miał zielonego pojęcia, kiedy zaczął się czuć tak swobodnie w towarzystwie Luhana. Cieszył się z tej bliskości, bo od dawna brakowało mu kogoś, z kim mógłby pogadać na głębsze tematy. Oczywiście przyjaźnił się z Kyungsoo i Baekhyunem, ale ta dwójka znała go praktycznie na wylot, a trudno było opowiadać o sobie komuś, kto znał całą twoją biografię na pamięć.
– Dobra, niech będzie Sherlock Holmes – zdecydował w końcu Lu. Natomiast Minseok już podnosił się z wygodnej pozycji, żeby włączyć film na laptopie. Gdy to zrobił, wrócił w ramiona Luhana, a komputer postawił tak, żeby obydwoje dobrze widzieli ekran.
Minseok w ogóle nie potrafił się skupić na Sherlocku, ciągle rozpraszała go ręka Hana, gładząca go po plecach. Czasami zjeżdżała nawet niżej, aż na jego tyłek, a potem na uda, by znowu wrócić na wysokość jego łopatek. To wszystko działo się stanowczo za szybko – wczoraj ze sobą nie rozmawiali, a dzisiaj? Dzisiaj tulili się do siebie niczym zakochana w sobie po uszy para.
Luhan wyczuł, że nagle mięśnie Minseoka zesztywniały, dlatego zaczął go nieudolnie masować. Po paru minutach poddał się, ale ku swojemu zaskoczeniu stwierdził, że starszy po raz kolejny zasnął w jego ramionach. Nie chciał go budzić, gdy wstanie, dlatego nie pozostało mu nic innego jak samemu również pogrążyć się we śnie.


– Hej Jonginnie – przywitał się Kyungsoo ze swoim nowym chłopakiem. Usiadł mu na kolanach, zupełnie nie przejmując się morderczymi spojrzeniami innych uczniów – w szczególności płci żeńskiej.
– Witaj Kyungnie – odpowiedział młodszy, całując drugiego w policzek i opiekuńczo obejmując go wokół jego talii. – Jak ci minął dzisiejszy dzień?
– W porządku, tylko nie widziałem Minseoka od długiej przerwy i zastanawiam się, gdzie poszedł. – Zrobił smutną minkę, którą drugi miał ochotę wycałować. – A co jak mu się coś stało, a ja o tym nie wiem? – Zaczął panikować, pośpiesznie wyciągnął telefon, by napisać do swojego przyjaciela.
– Spokojnie, na pewno nic mu nie jest – zapewniał go, gładząc Soo po plecach. – Poza tym, ja też nie widziałem Luhana od czasu długiej przerwy, ale wydaje mi się, że wychodził na dach.
Kyungsoo nagle zesztywniał i spojrzał na swojego chłopaka, jakby widział go po raz pierwszy w życiu. Z łatwością dodał dwa do dwóch i nie za bardzo podobało mu się to, co mu wyszło. Skoro Han znajdował się w tym samym miejscu o tym samym czasie co Minseok, to musiało między nimi do czegoś dojść. Być może do czegoś poważnego, skoro żadnego nie widzieli od tamtego czasu. Nerwowo zerkał na ekran telefonu w nadziei, że Minseok odpisał, jednak przez resztę przerwy Minnie nie dał nawet znaku życia.
Zawiedziony dreptał za rękę z Jonginem do klasy, w której miał zajęcia. Młodszy upierał się przy odprowadzaniu go na każdą lekcję, co było trochę uciążliwe, ale jednocześnie urocze. Dlatego nie narzekał, gdy młodszy ciągnął go przez korytarze do celu.
Kiedy w końcu siedział sam w ławce, zabrał się za przemyślenia. Wspominał ten dzień, gdy wszystko ułożyło się między nim, a Jonginem. To wszystko za sprawą niewinnego pocałunku w policzek, który zmienił wszystko o sto osiemdziesiąt stopni.

Kyungsoo biegł korytarzem, przeklinając w myślach swoją głupotę. Jak mógł tak łatwo zdradzić swoje uczucia względem Jongina? A co jak drugi nie czuje tego samego? Był pewny, że nie przeżyje takiego odrzucenia, nie od Jongina.
Usłyszał stukot butów za sobą, mógł się tylko domyślać do kogo należały. Jednak nie zatrzymał się nawet na ułamek sekundy, uczucie skrępowania zmieszało się ze złością na samego siebie. W pewnym momencie ktoś złapał go za ramiona i przyszpilił go do najbliższej ściany. Zanim zdążył zaprotestować, poczuł, jak czyjś język brutalnie wdziera się do jego ust. Długie ręce obejmowały go kurczowo w pasie, a on sam nie wiedział co zrobić ze swoimi rękoma, więc zarzucił mu na ramiona Jongina, przybliżając ich jeszcze bardziej do siebie. Kyungsoo z pełnym zaangażowaniem oddał pocałunek.
Gdy się od siebie odsunęli, ich wargi były spuchnięte od intensywnego całowania. Patrzyli sobie w oczy przez chwilę, zanim Jongin zupełnie oderwał się od starszego.
Chcesz zostać moim chłopakiem? – spytał, a Kyungsoo trochę za szybko się na to zgodził.

Reszta potoczyła się już sama, tylko jedna sprawa martwiła Soo – a dokładniej Minseok. Kyungsoo teraz dość dużo czasu poświęcał Jonginowi i przez ostatni tydzień nie zamienił ze starszym ani słowa. Trochę się o niego martwił, że nie skończy się to wszystko dobrze dla ich obojga albo w ogóle przestaną ze sobą rozmawiać albo będzie to tylko krótka wymiana zdań podczas dnia. Musiał wymyśleć coś innego, żeby nie stracić swojego najlepszego przyjaciela.
Akurat w tym momencie Minseok odpisał, ku jego zdziwieniu starszy znajdował się już w domu razem z Luhanem. Zastanawiające było, co ten drugi z nim robił, modlił się tylko, żeby żadnemu nie wpadło nic głupiego do głowy.
W tym momencie wymyślił coś genialnego, jak pogodzić jego przyjaźń z randkowaniem. Już dawno zauważył, że Minseokowi przydałoby się więcej znajomych niż on i Baekhyun, ale wcześniej jakoś o tym tak nie myślał. A co jakby w pewnym sensie wprowadził Minseoka do grupy Hana? Fakt, byłoby zapewne parę zgrzytów, ale wystarczy wspomnieć Jongina i Jongdae, by zapewnić innych że nie będzie gorzej.
Zanim się zorientował cała lekcja minęła mu na rozmyślaniu, nie żałował, bo w końcu wiedział, co zrobić. Natychmiast popędził do Jongina, żeby opowiedzieć mu o dobrych wieściach. Znalazł go przy swojej szafce, chowającego do niej swoje rzeczy. 
– Minseok jest z Luhanem u siebie w domu – oznajmił, gdy tylko zrównał się ze swoim chłopakiem.
– To chyba dobrze – powiedział Jongin, uśmiechając się promiennie. Podszedł do Kyungsoo i dał mu szybkiego całusa w usta. – To co, idziemy gdzieś, czy zostajemy w szkole na noc? – zapytał przekornie.
– Nie byłbym tego taki pewien, w końcu Han ma zakład do wygrania – odpowiedział nadąsany Soo, nienawidził poruszać tego tematu. – Nie po to tu przyszedłem, ogólnie to wymyśliłem sposób, żeby utrzymać swoją przyjaźń z Minseokiem.
Jongin podniósł znacząco brew do góry i zanim drugi zdążył cokolwiek powiedzieć, chwycił go za przegub i wyprowadził z terenu szkoły, z dala od tych wszystkich ciekawskich spojrzeń. Gdy dotarli do parku, usiedli na jednej z ławek w cieniu. Kyungsoo miał na sobie cienką kurtkę, więc po paru minutach na dworze zrobiło mu się zimno. Jongin użyczył mu swój sweter, który drugi z chęcią przyjął.
– Ogólnie to chcę, żeby Minseok znalazł się w naszym gronie. Nie wyobrażam sobie go siedzącego samemu na przerwach z nikim, do kogo mógłby otworzyć usta.
– Mi tam Minseok nie przeszkadza, ale z innymi może być kłopot. Nie wiem, czy Jongdae w ogóle go lubi. Sehuna na pewno nie będzie to obchodzić, ale jeszcze pozostaje sprawa z Luhanem, który chyba nim gardzi – stwierdził zwięźle Jongin. – Jednak zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby przekonać do niego resztę – obiecał, przytulając się do mniejszego.
– Dziękuję. – Uśmiechnął się Kyungsoo, całując na pożegnanie Jongina. – Widzimy się jutro.



Skończyło się na tym, że Luhan u niego nocował. Pożyczył mu piżamę do spania, która była na niego trochę przykrótka, więc musiał spytać swojego taty, czy mu nie użyczy innej. Ku jego szczęściu jego ojciec się zgodził bez zadawania zbędnych pytań, chociaż spojrzał się na niego dziwnie.
W między czasie zadzwonił do niego Kyungsoo, który chyba postawił sobie za punkt honoru, by uprzykrzyć mu dzisiaj jak najbardziej życie. Lubił młodszego, ale sam doskonale umiał o siebie zadbać, nie musiał być pilnowany przez młodszego.
Wrócił do pokoju z drugą częścią Sherlocka Holmesa, Han leżał już wygodnie w jego łóżku. Pościel była porozwalana, niektóre poduszki leżały na podłodze i ogólnie mówiąc, według Minseoka panował bałagan, dlatego wziął się od razu za sprzątanie.
– Myślałem, że będziemy oglądać film – odezwał się Luhan, obserwując z zaciekawieniem, jak mniejszy układał płyty na półce. Zajęło mu chwilę, zanim skończył ogarniać przestrzeń w której się znajdowali.
– Dobra, skończyłem, możemy odpalać płytę – oznajmił wesoło Minseok, biorąc laptopa i wkładając DVD do środka. W następnym momencie oglądali już Sherlocka Holmesa, starszy ułożył się wygodnie z głową na klatce piersiowej drugiego, wsłuchując się w rytmiczne bicie serca.
Leżeli tak, rozkoszując się filmem oraz bliskością drugiej osoby. Luhan cieszył się, że miał starszego w swoich ramionach, czuł się jakby wszystko było na swoim miejscu. Zerknął na piękną twarz Minseoka, na której gościł wyraz błogości. Nic nie mogło teraz zepsuć tej chwili, świat mógłby im się zwalić na głowy, a Han i tak byłby zadowolony, że umiera z kimś, do kogo żywił pewne uczucie – chociaż nie wiedział dokładnie jakie.
Następna rzecz jaką zapamiętał przez odpłynięciem w głęboki sen, to przymrużone, czekoladowe oczy Minseoka spoglądające na niego spod wachlarza długich rzęs.
Gdy tak spali, nie wiedzieli, że mama Minseoka w pewnym momencie otworzyła drzwi i mocno się zdziwiła, kiedy zobaczyła, jak jej syn przytula się do Hana. Tysiąc aluzji już kłębiło się w jej głowie, postanowiła jednak wyjść i zostawić ich samych sobie.
– Kochanie, wiedziałeś, że nocuje dzisiaj u nas Luhan? – spytała męża, siadając na skraju łóżka. Obserwowała, jak jej mąż szykuje się do spania.
– Nie, ale Minseok poprosił mnie o jedną z moich piżam, zapewne była dla Hana – odpowiedział, nie chcąc wysłuchiwać teorii na temat tej dwójki. – I nie wiem jak ty, ale ja padam z nóg – powiedział, ucinając wątek.
Niepocieszona obrotem spraw pani Kim poszła spać, nie męcząc już swojego męża żadnymi domysłami.

Następnego dnia w szkole nikt się zapewne nie spodziewał Luhana w towarzystwie jakiegoś kujona, którego wszyscy zawsze ignorowali. To było nowe zjawisko, dlatego wszyscy rzucali im zaciekawione spojrzenia. Przynajmniej tak tłumaczył to sobie Minseok, gdy tego ranka Han stwierdził, że nie ma nic przeciwko, by poszli razem do szkoły.
Minseokowi nawet spodobał się ten pomysł, ale nie przewidział wianuszka wiernych fanek Luhana, czyhających na niego pod bramą szkoły. Po raz pierwszy starszy miał okazję dowiedzieć się, jak szybko plotki przemieszczają się z ust do ust. Już na pierwszej przerwie zaczepiło go paru uczniów, co było dość niespotykanym zjawiskiem. Starał się słuchać na lekcjach, ale nawet wtedy ktoś go rozpraszał, dźgając go długopisem w żebra. A to wszystko tylko po to, żeby dowiedzieć się co robił z Luhanem. Dlatego nikt nie mógł go obwiniać, że na początku długiej przerwy nawrzeszczał na stado dziewczyn, które za nim szło, prawda?
Szedł szybkim krokiem w kierunku stołówki, z zamiarem pogadania sobie z Luhanem na ten temat. To, że tak nagle się do siebie zbliżyli wcale nie usprawiedliwiało drugiego, żeby się tak z tym obnosił. Już parę razy usłyszał, co to Han o nim mówił. Gdy tylko zobaczył te blond kłaki, natychmiast się do niego doskoczył, ale zanim zdążył cokolwiek zrobić, osoba po jego prawej odezwała się pierwsza.
– Popatrzcie kto się zjawił – powiedział Jongin, uśmiechając się promiennie do Minseoka, co trochę zbiło go z tropu. – Myślałem, że już nigdy nie przyjdziesz, może się dosiądziesz? – zaproponował. Kyungsoo siedział obok niego, a widok swojego przyjaciela trochę otrzeźwił Minseoka.
– No nie daj się prosić – powiedział Han, klepiąc na miejsce obok siebie. Luhan w głębi ducha miał nadzieję, że starszy przyjmie ofertę i usiądzie obok niego, jednak nie mógł się bardziej mylić. Minseok usadowił się obok Sehuna, czyli po zupełnie innej stronie, Lu rzucił mu pełen cierpienia wyraz twarzy.
– Nie patrz tak na mnie, przecież nie jestem tutaj od niańczenia cię – zakomunikował Minseok, odwracając wzrok od tych szklistych oczu, które przyprawiały go o palpitację serca. – Poza tym Sehun jest spokojniejszy od ciebie, więc przynajmniej będę mieć święty spokój.
Jongdae zaczął rechotać od wymiany zdań tych dwojga, która nie wiedzieć czemu według niego była przekomiczna. Może dlatego, że wygranie zakładu z Lu okazało się być dziecinnie proste – z takim nastawieniem Minseoka do Hana był o to spokojny.
Co najciekawsze, przy tym stole siedziała tylko jedna osoba, która nie wiedziała o ich zakładzie, a był nią sam Minseok. Jongdae nie czuł żalu, że starszy się do nich przyłączył, wręcz przeciwnie teraz będzie mógł z bliska obserwować poczynania Luhana.
Luhan miał ochotę oddzielić tę dwójkę od siebie, gdy patrzył z jakim zaangażowaniem rozmawiali na wspólne tematy. Sehun chyba po raz pierwszy wykazał zainteresowanie drugą osobą, co nie bardzo podobało się Hanowi, który chciał wziąć Minseoka i posadzić na swoich kolanach, żeby wszyscy wiedzieli, że starszy należał tylko i wyłącznie do niego. Jednak nie mógł tak zrobić, za bardzo bał się odrzucenia ze strony drugiego.
Zazdrość pożerała jego serce, nie zdawał sobie do tej pory sprawy z tego, jak bardzo lubił Minseoka. Zaryzykowałby nawet stwierdzenie, że powoli się w nim zakochiwał, ale nie chciał również popadać w paranoję. Miłość nie była czymś prostym, musiał mieć pewność o swoich uczuciach, zanim opowie o nich Minseokowi. Jeśli w ogóle to zrobi. Istniał też cień szansy, że stchórzy przed konfrontacją.
Nagle rozległ się śmiech starszego, Lu myślał, że zraz się rozpłynie, gdyż ten dźwięk był nie do opisania. Jednak od razu przypomniał sobie kto rozśmieszył drugiego i znowu jego humor spadł diametralnie.
Właśnie w tym momencie rozległ się dzwonek, a Han przeklinał siebie, że całą przerwę spędził na obserwowaniu Minseoka, bo nie zdążył nic zjeść. Znając życie zrobi się głodny na tej lekcji i zacznie mu burczeć w brzuchu na całą klasę. Westchnąwszy, podniósł się i popędził w stronę klasy, żegnając się uprzednio ze wszystkimi.
Reszta dnia minęła dla Minseoka bardzo szybko, oprócz ciekawskich spojrzeń innych uczniów – głównie płci żeńskiej – spędził całkiem przyjemne popołudnie. Nawet się nie zorientował, gdy wracał po raz kolejny do domu razem z Luhanem, tym razem jednak szli w zupełnej ciszy od początku do końca drogi.
Kiedy stanęli pod drzwiami domu Minseoka w końcu coś się zadziało, Han złapał go za rękę i pociągnął ku sobie, by zamknąć go w swoich ramionach. Starszy nie wiedział, czym spowodowany jest ten nagły przejaw emocji. Bez większego zastanowienia oddał uścisk, uwielbiał być w tych opiekuńczych ramionach, miał wtedy wrażenie, że był bezpieczny.
Zamknięci w swoich objęciach nie zauważyli, że zaczęło się ściemniać i przyszła pora się w końcu ze sobą rozstać. Tylko że żaden z nich nie miał na to najmniejszej ochoty, najchętniej spędziliby ze sobą jeszcze parę godzin, ale to już by była trochę przesada.
– Do zobaczenia jutro Minnie – wyszeptał Lu do ucha starszemu. Na pożegnanie jeszcze pocałował go w policzek, odwrócił się i odszedł w swoim kierunku. Od tego całusa dziwne uczucie nie dawało mu spokoju, mimo wszystko był z niego zadowolony, ale jednocześnie chciał więcej.
Minseok stał zszokowany na zimnym wietrze, takie obrotu spraw zupełnie się nie spodziewał. Han zostawił mu mokry ślad, a od rześkiego powietrza to miejsce zaczęło nieprzyjemnie szczypać. Wytarł się i szybko wszedł do domu, lekko drżąc z zimna. Nie zmarzł za bardzo, bo Luhan sprawiał, że robiło mu się ciepło na ciele. Wystarczył sam jego oddech, by go ogrzać.
Nagle usłyszał dźwięk swojego dzwonka od telefonu, przyszła wiadomość od nieznanego numeru.
Od: nieznany numer
Hej Minseok, mam nadzieję, że się nie przeziębiłeś od stania na dworze. Dostałem twój numer od Kyungsoo i w końcu miałem okazję do ciebie napisać =^-^= Luhan
Minseok szybko przeskanował wiadomość wzrokiem i uśmiechnął się do siebie. Luhan wysłał uroczego smsa, a ta kocia emotka tylko dodawała słodkości. Natychmiast odpisał, że przy nim było mu ciepło, a samemu zrobiło mu się zimno. Ku jego uldze Han nie wziął do siebie tego, co napisał.
Pisali tak ze sobą do drugiej nad ranem, żartowali i przedrzeźniali się przez cały czas. W końcu gdy Minseok spojrzał na zegarek, zreflektował się, że już dawno powinien spać. Dlatego pożegnał się z Luhanem, który nawiasem mówiąc bardzo to przeżywał, i zaczął szykować się do łóżka.
Leżał w pokoju, wpatrując się w ciemność, jednak sen nie przychodził. Wielokrotnie przekręcał się z boku na bok, szukając wygodnej pozycji, niestety bezskutecznie. Zdesperowany wstał, zapalił światło i zaczął rysować.
Kiedy skończył, słońce wisiało nisko na niebie, mimo zmęczenia powoli zbierał się do szkoły. Rzucił jeszcze ostatni raz spojrzenie na czarnobiały portret Luhana i wyszedł. 

[4]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz