Luhan znał
teraz każdy zakątek, w którym przebywał codziennie Minseok. Nauczył się planu
lekcji starszego na pamięć, mimo iż swojego jeszcze nie zapamiętał. Na każdej
dłuższej przewie obserwował, jak Baozi oddawał się rysowaniu, jeśli akurat nie
umówił się z Kyungsoo. Ogółem mówiąc przez te następne tygodnie poznał Minseoka
na wylot i sam aż się sobie dziwił, że był już w stanie tak dużo o nim
powiedzieć. Może i było to trochę dziwne, ale zaczynał dostrzegać również plusy
tego małego kujona. Na co dzień był taki cichy i spokojny, ale gdy tylko ktoś
zadarł z kimś z jego przyjaciół, potrafił naprawdę sprawić przykrość drugiej
osobie. Han był kiedyś świadkiem sceny, gdzie pewien chłopak zaczepił Baekhyuna
– nie skończyło się to za wesoło dla tego typka. Ogólnie z tego co widział Lu,
próbował wyciągnąć Baeka do jakieś restauracji, nie byłoby w tym nic złego,
gdyby tak strasznie się nie narzucał. W pewnym momencie nawet złapał Baekhyuna
za tyłek i właśnie wtedy Minseok nie wytrzymał i mu przywalił z całej siły, aż
było słychać echo w miejscu, w którym stał Han.
Być może
Minseok coraz bardziej zaczynał mu się podobać, chociaż sam jeszcze nie był do
końca pewien, co czuł względem drugiego. Co nie oznacza, że nie miał ochoty
wytarmosić tych wypukłych policzków, przytulać się do tej kruchej postury lub
całować tych pełnych ust. Niestety właśnie chciał to wszystko zrobić na raz, z
Luhanem zaczynało być coraz gorzej pod tym względem. Nigdy wcześniej nie odczuwał
czegoś takiego względem kogoś i po prostu najzwyczajniej w świecie panikował.
Im dłużej
chodził za Minseokiem, tym więcej rzeczy dostrzegał. Na przykład starszy
marszczył uroczo nosek, gdy kłamał, a gdy się denerwował, to bawił się
skrawkiem swojej koszuli. Han mógł jeszcze tak długo wymieniać, dochodząc tylko
do jednego wniosku: miał problem i to poważny.
Jego
przemyślenia odnośnie pewnej osoby przerwał dzwonek, Han poderwał się i od
razu, nie zwracając uwagi na ciekawskie spojrzenia, skierował się na dach
szkoły. Niewiele uczniów tam chodziło, mimo iż był przez cały czas otwarty i z
łatwością można było z niego korzystać.
Kiedy Luhan
dostał się na dach, zdziwiło go, że Minseok nie siedział na miejscu, gdzie
przesiadywał zawsze. Tylko stał oparty o barierkę twarzą do Hana, nie wyglądał
na zdziwionego obecnością drugiego, natomiast w młodszym zamarło serce. Teraz
wszystko się wydało, będzie musiał albo udawać że znalazł się tu przypadkiem,
albo przyznać się do wszystkiego. Nie był gotowy na tę drugą opcję, dlatego
postanowił kłamać.
– Powiedz mi
Luhan, dlaczego od paru dni za mną chodzisz? Śledzisz mnie czy co? – zapytał
Minseok, podnosząc jedną brew do góry. Han bardzo dobrze znał ten gest,
oznaczał, że Minnie jest czymś rozdrażniony – w tym przypadku nim.
– Nie wiem o
czym ty mówisz. – Spuścił wzrok Lu, te świdrujące, brązowe oczy go rozpraszały,
były po prostu zbyt piękne.
– Nie zgrywaj
się, dobrze wiem, że śledziłeś mnie przez parę ostatnich dni. Naprawdę uważasz
mnie za takiego głupiego, że nie byłbym w stanie tego dostrzec? – Wyglądało to
źle, a nawet gorzej. Ręce Hana się trzęsły ze zdenerwowania, serce mu waliło
jak młotem, a mózg pracował na wszystkich obrotach.
– Ja... –
wymamrotał. Nie musiał przecież mówić całej prawdy, mógł powiedzieć jej część.
Tylko nie wiedział od czego zacząć, na poczekaniu przywołał pierwszy dzień, gdy
śledził Minseoka, widział go wtedy z Baekiem. – Pewnego dnia przechodziłem obok
domu kultury i zauważyłem, jak rysujesz,
od tamtej pory zakochałem się w twoich rysunkach.
– Dlatego mnie
śledziłeś? – spytał Minseok, bawiąc się skrawkiem swojej koszulki. Widocznie
starszy się zmieszał, a Han miał ochotę odetchnąć z ulgą, bo przynajmniej drugi
nie był na niego już zły. – Kto by pomyślał, że sławny Luhan zainteresuje się
moją osobą. – Obdarzył Hana uśmiechem. Młodszy miał wrażenie, że zaraz zejdzie
na zawał, bo ten uśmiech był taki uroczy.
– Tak.. cóż…
Masz wielki talent i nie możesz go zmarnować. – Han poczuł, że się rumieni
niczym zakochana nastolatka rozmawiająca ze swoim ukochanym. Jednak nie mógł
się powstrzymać, Minseok po prostu tak na niego działał.
Starszy zachichotał
z pochlebstwa Lu, w ciągu paru minut jego emocje zmieniały się niczym w
kalejdoskopie. Prawdopodobnie dlatego, że miał mieszane uczucia względem Luhana
– nie potrafił go rozszyfrować, a największą zagadką dla niego było, czemu
młodszy tak się go uczepił.
– No cóż, skoro
już tu jesteś, to może nie zmarnujmy tak wspaniałego dnia – powiedział Minseok,
siadając i klepiąc zachęcająco podłogę obok siebie. Han bez zastanowienia
usiadł na wskazanym miejscu tak, że ich uda się ze sobą stykały. – Opowiedz mi coś
o sobie Hannie. – Posłużył się słodkim pseudonimem.
– A co chcesz
wiedzieć? – dopytał się Luhan, nie bardzo wiedząc od czego zacząć. Zwykle
potrafił o sobie mówić godzinami, jednak tym razem miał zupełną pustkę w
głowie. Minseoka nie fascynowały rzeczy takie same, jak Sehuna, Jongina i
Jongdae, więc nie był w stanie niczego wymyślić.
– Co cię
interesuje, jakie masz pasje, kim chcesz zostać w przyszłości, takie typu
rzeczy – odpowiedział promiennie starszy. Siedział ze skrzyżowanymi nogami,
dzięki czemu wyglądał trochę jak pięciolatek.
– Pasjonuję się
piłką nożną, lubię czytać książki, gdy jakaś seria przypadnie mi do gustu, to
pochłaniam od razu wszystko od tego autora. Kiedyś chciałem zostać pisarzem,
ale moi rodzice wolą, żebym poszedł na prawo. Czy udzieliłem ci w pełni satysfakcjonujących odpowiedzi?
Minseok nawet
nie ukrywał swojego zdziwienia, gdy usłyszał, że drugi chciał zostać pisarzem.
Czy do tego nie trzeba być chociaż w miarę elokwentnym? Z codziennych
wypowiedzi Hana mógł łatwo wywnioskować, że nie miał on zbyt bogatego
słownictwa.
– Nie uważasz,
że to ty powinieneś zdecydować, co chcesz robić w życiu, a nie twoi rodzice? –
spytał starszy. On sam nie miał takiego problemu, gdyż jego cała rodzina
wspierała go w jego pasji do rysowania od najmłodszych lat. Od zawsze marzył,
żeby jego nazwisko wisiało na jednej ścianie z największymi twórcami.
– Po części ich
rozumiem, nie łatwo się wybić jako pisarz, a bycie prawnikiem zapewni mi
stabilną przyszłość. – Luhan naprawdę uważał, że nie ma w tym nic złego, że
rodzicie w pewien sposób narzucili już mu studia. Sam nie do końca był
zdecydowany, a to że się martwili o niego jego najbliżsi uważał za coś
normalnego. – Wiesz, poza tym książkę też mogę napisać, jeśli nie skończę
odpowiednich studiów. Pewnego dnia po prostu usiądę i napiszę, i nikt nie
będzie mi mógł tego zabronić.
Minseok
współczuł Hanowi, nie mógł się realizować w tym, co naprawdę kochał. On sam nie
wyobrażał sobie swojego dnia bez narysowania czegokolwiek, nawet głupiego
kwiatka w zeszycie od matematyki. Chyba umarłby z nerwicy, rysowanie to było
coś, co go odprężało.
– Ja bym tak
nie mógł – wyznał starszy, sadowiąc się wygodniej. Han miał ochotę owinąć swoją
rękę wokół talii mniejszego, by mieć go jeszcze bliżej siebie. Jednak
powstrzymał się i skupił się na tym, co do niego mówił. – Wiesz, to trochę tak
jak z oddychaniem, robisz to, bo musisz. Ja chyba już się tak uzależniłem od
rysowania, że nie potrafię bez tego żyć. Codziennie, dzień w dzień od
najmłodszych lat się temu poświęcałem, więc to dla mnie coś zupełnie
naturalnego.
Luhan słuchał
tego wszystkiego z zaciekawieniem, do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego,
że Minseok wcale nie jest taki nudny, na jakiego wygląda. Wręcz przeciwnie, to
była jedna z głębszych rozmów, jakie w ostatnim czasie z kimś przeprowadził. W
końcu nie opowiadał o sobie na prawo i lewo, tylko nieliczni tak naprawdę go
znali.
– Pomyliłem się
co do ciebie – wyszeptał Han, przybliżając się do starszego. Opierał swoją rękę
za plecami drugiego, położył głowę na jego ramieniu, zamykając jednocześnie
oczy. Był zmęczony po tych wszystkich wyczerpujących lekcjach.
Minseok
wzdrygnął się lekko od nagłego dotyku, ale nic nie powiedział. Sam również nie
czuł się dzisiaj na siłach, dlatego korzystając z okazji również przymknął
powieki. Zanim się zorientował, odpłynął w głęboki sen.
Gdy Luhan się
obudził, znajdował się w zupełnie innej pozycji, niż kiedy zasypiał. Teraz
leżał na plecach z Minseokiem w ramionach, który się do niego przytulał jak
baby koala. Starszy wyglądał zupełnie niewinnie, gdy tak spał, a co za tym
szło, był jeszcze bardziej słodki. Han przejechał koniuszkiem palca po
delikatnej skórze jego twarzy, była miękka w dotyku niczym aksamit. Luhan nie
zdawał sobie sprawy ile czasu minęło, ale w pewnym momencie rzęsy Minseoka
zatrzepotały.
Obydwoje nie
zamierzali przerywać tego uścisku – było im razem po prostu za dobrze. Dlatego
żaden nie odsunął się od drugiego, trwali tak przez następne kilka minut, aż
zadzwonił dzwonek. Dopiero wtedy zorientowali się, że ominęli co najmniej parę
lekcji.
– Chyba już
pora wracać do domu – powiedział Minseok, podnosząc się do siadu. Nie bardzo miał
ochotę odsuwać się od Luhana, bo było mu tak przyjemnie w jego ramionach,
pasował do nich idealnie.
– Tak, chodźmy
– zgodził się młodszy. Wstał, zabierając swój plecak i ten Minseoka. Szli w
jednym kierunku, więc mógł odprowadzić drugiego bez zbędnych wymówek. Jeden z
wielu plusów mieszkania po sąsiedzku z tym uroczym kujonem.
Przez większość
drogi szli w milczeniu, nie była to niezręczna cisza, raczej rozkoszowali się
swoim towarzystwem. Co jakiś czas rzucali sobie nieśmiałe uśmiechy, a ich ręce
się o siebie ocierały. Po jakimś czasie Luhan nie był już w stanie tego
wytrzymać i po prostu chwycił starszego za rękę, który jej nie odsunął, a wręcz
ścisnął ich złączone dłonie.
Kiedy stanęli
pod domem Minseoka, ten nie chciał jeszcze puszczać drugiego. Zrobił oczy
zranionego pieska i zapytał, czy Han nie chciałby wejść na chwilę, na co on
chętnie przystał. Weszli do pokoju starszego, Luhan natychmiast opadł na łóżko.
– Chcesz coś do
picia? Możemy też coś obejrzeć, bo nie mam za bardzo ochoty na nic innego –
oznajmił Minseok, rozpakowując swoje rzeczy i kładąc je w ściśle wyznaczone
miejsca. Nienawidził, gdy coś znajdowało się nie w tym miejscu, w którym
powinno, bo potem najczęściej szukał jakiejś rzeczy godzinami.
– Nie kłopocz
się, tylko chodź tu w końcu – powiedział Lu, otwierając ramiona by zachęcić
drugiego do siebie. Liczył na kolejną sesję z przytulaniem i nie pomylił się
zbytnio, bo już w następnej sekundzie poczuł, jak przytula się do niego drobne
ciałko. Nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu, który wpełzł na jego usta.
Jego serce momentalnie zaczęło bić dwa razy szybciej, gdy Minseok ułożył głowę
na jego klatce piersiowej.
– Mógłbym tak
leżeć już wiecznie. – Rozmarzył się Minseok, nie lubił się zbytnio przytulać,
ale Han był naprawdę bardzo wygodną poduszką. Nie żałował, że go do siebie
zaprosił, być może za surowo ocenił drugiego. Teraz miał o to do siebie
pretensję, bo Lu okazał się być kimś o wiele bardziej wartościowym, niż na
początku uważał.
– To chcesz
oglądać ten film, czy wolisz tak leżeć i nic nie robić? – spytał Han.
– Druga opcja
brzmi bardziej zachęcająco. – Uśmiechnął się Minseok. – Jeśli masz na coś
ochotę to powiedz.
Luhan
zastanawiał się przez chwilę i w końcu uznał, że jakiś film od Marvela nie
byłby najgłupszym rozwiązaniem. Jednym z jego ulubionych postaci był Iron Man,
chociaż Roberta w roli Sherlocka Holmesa też kochał. Zawsze miał dylemat między
tymi dwoma filmami.
– Waham się
między Sherlockiem, a Iron Manem. Nie wiem co lepsze – wyznał Luhan, patrząc na
Minseoka tymi swoimi świecącymi oczami.
– Jak się
prędko nie zdecydujesz, to niczego dzisiaj nie obejrzymy. – Wydął wargi
starszy. Nie miał zielonego pojęcia, kiedy zaczął się czuć tak swobodnie w
towarzystwie Luhana. Cieszył się z tej bliskości, bo od dawna brakowało mu
kogoś, z kim mógłby pogadać na głębsze tematy. Oczywiście przyjaźnił się z
Kyungsoo i Baekhyunem, ale ta dwójka znała go praktycznie na wylot, a trudno
było opowiadać o sobie komuś, kto znał całą twoją biografię na pamięć.
– Dobra, niech
będzie Sherlock Holmes – zdecydował w końcu Lu. Natomiast Minseok już podnosił
się z wygodnej pozycji, żeby włączyć film na laptopie. Gdy to zrobił, wrócił w
ramiona Luhana, a komputer postawił tak, żeby obydwoje dobrze widzieli ekran.
Minseok w ogóle
nie potrafił się skupić na Sherlocku, ciągle rozpraszała go ręka Hana, gładząca
go po plecach. Czasami zjeżdżała nawet niżej, aż na jego tyłek, a potem na uda,
by znowu wrócić na wysokość jego łopatek. To wszystko działo się stanowczo za
szybko – wczoraj ze sobą nie rozmawiali, a dzisiaj? Dzisiaj tulili się do
siebie niczym zakochana w sobie po uszy para.
Luhan wyczuł,
że nagle mięśnie Minseoka zesztywniały, dlatego zaczął go nieudolnie masować.
Po paru minutach poddał się, ale ku swojemu zaskoczeniu stwierdził, że starszy
po raz kolejny zasnął w jego ramionach. Nie chciał go budzić, gdy wstanie,
dlatego nie pozostało mu nic innego jak samemu również pogrążyć się we śnie.
♣
– Hej Jonginnie
– przywitał się Kyungsoo ze swoim nowym chłopakiem. Usiadł mu na kolanach,
zupełnie nie przejmując się morderczymi spojrzeniami innych uczniów – w
szczególności płci żeńskiej.
– Witaj
Kyungnie – odpowiedział młodszy, całując drugiego w policzek i opiekuńczo
obejmując go wokół jego talii. – Jak ci minął dzisiejszy dzień?
– W porządku,
tylko nie widziałem Minseoka od długiej przerwy i zastanawiam się, gdzie
poszedł. – Zrobił smutną minkę, którą drugi miał ochotę wycałować. – A co jak
mu się coś stało, a ja o tym nie wiem? – Zaczął panikować, pośpiesznie
wyciągnął telefon, by napisać do swojego przyjaciela.
– Spokojnie, na
pewno nic mu nie jest – zapewniał go, gładząc Soo po plecach. – Poza tym, ja
też nie widziałem Luhana od czasu długiej przerwy, ale wydaje mi się, że
wychodził na dach.
Kyungsoo nagle
zesztywniał i spojrzał na swojego chłopaka, jakby widział go po raz pierwszy w
życiu. Z łatwością dodał dwa do dwóch i nie za bardzo podobało mu się to, co mu
wyszło. Skoro Han znajdował się w tym samym miejscu o tym samym czasie co
Minseok, to musiało między nimi do czegoś dojść. Być może do czegoś poważnego,
skoro żadnego nie widzieli od tamtego czasu. Nerwowo zerkał na ekran telefonu w
nadziei, że Minseok odpisał, jednak przez resztę przerwy Minnie nie dał nawet
znaku życia.
Zawiedziony
dreptał za rękę z Jonginem do klasy, w której miał zajęcia. Młodszy upierał się
przy odprowadzaniu go na każdą lekcję, co było trochę uciążliwe, ale
jednocześnie urocze. Dlatego nie narzekał, gdy młodszy ciągnął go przez
korytarze do celu.
Kiedy w końcu
siedział sam w ławce, zabrał się za przemyślenia. Wspominał ten dzień, gdy
wszystko ułożyło się między nim, a Jonginem. To wszystko za sprawą niewinnego
pocałunku w policzek, który zmienił wszystko o sto osiemdziesiąt stopni.
Kyungsoo biegł korytarzem, przeklinając w
myślach swoją głupotę. Jak mógł tak łatwo zdradzić swoje uczucia względem
Jongina? A co jak drugi nie czuje tego samego? Był pewny, że nie przeżyje
takiego odrzucenia, nie od Jongina.
Usłyszał stukot butów za sobą, mógł się
tylko domyślać do kogo należały. Jednak nie zatrzymał się nawet na ułamek
sekundy, uczucie skrępowania zmieszało się ze złością na samego siebie. W
pewnym momencie ktoś złapał go za ramiona i przyszpilił go do najbliższej ściany.
Zanim zdążył zaprotestować, poczuł, jak czyjś język brutalnie wdziera się do
jego ust. Długie ręce obejmowały go kurczowo w pasie, a on sam nie wiedział co
zrobić ze swoimi rękoma, więc zarzucił mu na ramiona Jongina, przybliżając ich
jeszcze bardziej do siebie. Kyungsoo z pełnym zaangażowaniem oddał pocałunek.
Gdy się od siebie odsunęli, ich wargi były
spuchnięte od intensywnego całowania. Patrzyli sobie w oczy przez chwilę, zanim
Jongin zupełnie oderwał się od starszego.
– Chcesz zostać moim chłopakiem? – spytał, a
Kyungsoo trochę za szybko się na to zgodził.
Reszta
potoczyła się już sama, tylko jedna sprawa martwiła Soo – a dokładniej Minseok.
Kyungsoo teraz dość dużo czasu poświęcał Jonginowi i przez ostatni tydzień nie
zamienił ze starszym ani słowa. Trochę się o niego martwił, że nie skończy się
to wszystko dobrze dla ich obojga albo w ogóle przestaną ze sobą rozmawiać albo
będzie to tylko krótka wymiana zdań podczas dnia. Musiał wymyśleć coś innego,
żeby nie stracić swojego najlepszego przyjaciela.
Akurat w tym
momencie Minseok odpisał, ku jego zdziwieniu starszy znajdował się już w domu
razem z Luhanem. Zastanawiające było, co ten drugi z nim robił, modlił się
tylko, żeby żadnemu nie wpadło nic głupiego do głowy.
W tym momencie
wymyślił coś genialnego, jak pogodzić jego przyjaźń z randkowaniem. Już dawno
zauważył, że Minseokowi przydałoby się więcej znajomych niż on i Baekhyun, ale
wcześniej jakoś o tym tak nie myślał. A co jakby w pewnym sensie wprowadził
Minseoka do grupy Hana? Fakt, byłoby zapewne parę zgrzytów, ale wystarczy
wspomnieć Jongina i Jongdae, by zapewnić innych że nie będzie gorzej.
Zanim się
zorientował cała lekcja minęła mu na rozmyślaniu, nie żałował, bo w końcu
wiedział, co zrobić. Natychmiast popędził do Jongina, żeby opowiedzieć mu o
dobrych wieściach. Znalazł go przy swojej szafce, chowającego do niej swoje
rzeczy.
– Minseok jest
z Luhanem u siebie w domu – oznajmił, gdy tylko zrównał się ze swoim
chłopakiem.
– To chyba
dobrze – powiedział Jongin, uśmiechając się promiennie. Podszedł do Kyungsoo i
dał mu szybkiego całusa w usta. – To co, idziemy gdzieś, czy zostajemy w szkole
na noc? – zapytał przekornie.
– Nie byłbym
tego taki pewien, w końcu Han ma zakład do wygrania – odpowiedział nadąsany
Soo, nienawidził poruszać tego tematu. – Nie po to tu przyszedłem, ogólnie to
wymyśliłem sposób, żeby utrzymać swoją przyjaźń z Minseokiem.
Jongin podniósł
znacząco brew do góry i zanim drugi zdążył cokolwiek powiedzieć, chwycił go za
przegub i wyprowadził z terenu szkoły, z dala od tych wszystkich ciekawskich
spojrzeń. Gdy dotarli do parku, usiedli na jednej z ławek w cieniu. Kyungsoo
miał na sobie cienką kurtkę, więc po paru minutach na dworze zrobiło mu się
zimno. Jongin użyczył mu swój sweter, który drugi z chęcią przyjął.
– Ogólnie to
chcę, żeby Minseok znalazł się w naszym gronie. Nie wyobrażam sobie go
siedzącego samemu na przerwach z nikim, do kogo mógłby otworzyć usta.
– Mi tam
Minseok nie przeszkadza, ale z innymi może być kłopot. Nie wiem, czy Jongdae w
ogóle go lubi. Sehuna na pewno nie będzie to obchodzić, ale jeszcze pozostaje
sprawa z Luhanem, który chyba nim gardzi – stwierdził zwięźle Jongin. – Jednak
zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby przekonać do niego resztę – obiecał,
przytulając się do mniejszego.
– Dziękuję. – Uśmiechnął
się Kyungsoo, całując na pożegnanie Jongina. – Widzimy się jutro.
Skończyło się
na tym, że Luhan u niego nocował. Pożyczył mu piżamę do spania, która była na
niego trochę przykrótka, więc musiał spytać swojego taty, czy mu nie użyczy
innej. Ku jego szczęściu jego ojciec się zgodził bez zadawania zbędnych pytań,
chociaż spojrzał się na niego dziwnie.
W między czasie
zadzwonił do niego Kyungsoo, który chyba postawił sobie za punkt honoru, by
uprzykrzyć mu dzisiaj jak najbardziej życie. Lubił młodszego, ale sam doskonale
umiał o siebie zadbać, nie musiał być pilnowany przez młodszego.
Wrócił do
pokoju z drugą częścią Sherlocka Holmesa, Han leżał już wygodnie w jego łóżku.
Pościel była porozwalana, niektóre poduszki leżały na podłodze i ogólnie
mówiąc, według Minseoka panował bałagan, dlatego wziął się od razu za
sprzątanie.
– Myślałem, że
będziemy oglądać film – odezwał się Luhan, obserwując z zaciekawieniem, jak mniejszy
układał płyty na półce. Zajęło mu chwilę, zanim skończył ogarniać przestrzeń w
której się znajdowali.
– Dobra,
skończyłem, możemy odpalać płytę – oznajmił wesoło Minseok, biorąc laptopa i
wkładając DVD do środka. W następnym momencie oglądali już Sherlocka Holmesa,
starszy ułożył się wygodnie z głową na klatce piersiowej drugiego, wsłuchując
się w rytmiczne bicie serca.
Leżeli tak,
rozkoszując się filmem oraz bliskością drugiej osoby. Luhan cieszył się, że
miał starszego w swoich ramionach, czuł się jakby wszystko było na swoim
miejscu. Zerknął na piękną twarz Minseoka, na której gościł wyraz błogości. Nic
nie mogło teraz zepsuć tej chwili, świat mógłby im się zwalić na głowy, a Han i
tak byłby zadowolony, że umiera z kimś, do kogo żywił pewne uczucie – chociaż
nie wiedział dokładnie jakie.
Następna rzecz
jaką zapamiętał przez odpłynięciem w głęboki sen, to przymrużone, czekoladowe
oczy Minseoka spoglądające na niego spod wachlarza długich rzęs.
Gdy tak spali,
nie wiedzieli, że mama Minseoka w pewnym momencie otworzyła drzwi i mocno się
zdziwiła, kiedy zobaczyła, jak jej syn przytula się do Hana. Tysiąc aluzji już
kłębiło się w jej głowie, postanowiła jednak wyjść i zostawić ich samych sobie.
– Kochanie, wiedziałeś,
że nocuje dzisiaj u nas Luhan? – spytała męża, siadając na skraju łóżka.
Obserwowała, jak jej mąż szykuje się do spania.
– Nie, ale
Minseok poprosił mnie o jedną z moich piżam, zapewne była dla Hana –
odpowiedział, nie chcąc wysłuchiwać teorii na temat tej dwójki. – I nie wiem
jak ty, ale ja padam z nóg – powiedział, ucinając wątek.
Niepocieszona
obrotem spraw pani Kim poszła spać, nie męcząc już swojego męża żadnymi domysłami.
Następnego dnia
w szkole nikt się zapewne nie spodziewał Luhana w towarzystwie jakiegoś kujona,
którego wszyscy zawsze ignorowali. To było nowe zjawisko, dlatego wszyscy
rzucali im zaciekawione spojrzenia. Przynajmniej tak tłumaczył to sobie
Minseok, gdy tego ranka Han stwierdził, że nie ma nic przeciwko, by poszli
razem do szkoły.
Minseokowi
nawet spodobał się ten pomysł, ale nie przewidział wianuszka wiernych fanek
Luhana, czyhających na niego pod bramą szkoły. Po raz pierwszy starszy miał
okazję dowiedzieć się, jak szybko plotki przemieszczają się z ust do ust. Już na
pierwszej przerwie zaczepiło go paru uczniów, co było dość niespotykanym
zjawiskiem. Starał się słuchać na lekcjach, ale nawet wtedy ktoś go rozpraszał,
dźgając go długopisem w żebra. A to wszystko tylko po to, żeby dowiedzieć się
co robił z Luhanem. Dlatego nikt nie mógł go obwiniać, że na początku długiej
przerwy nawrzeszczał na stado dziewczyn, które za nim szło, prawda?
Szedł szybkim
krokiem w kierunku stołówki, z zamiarem pogadania sobie z Luhanem na ten temat.
To, że tak nagle się do siebie zbliżyli wcale nie usprawiedliwiało drugiego,
żeby się tak z tym obnosił. Już parę razy usłyszał, co to Han o nim mówił. Gdy tylko
zobaczył te blond kłaki, natychmiast się do niego doskoczył, ale zanim zdążył
cokolwiek zrobić, osoba po jego prawej odezwała się pierwsza.
– Popatrzcie
kto się zjawił – powiedział Jongin, uśmiechając się promiennie do Minseoka, co
trochę zbiło go z tropu. – Myślałem, że już nigdy nie przyjdziesz, może się
dosiądziesz? – zaproponował. Kyungsoo siedział obok niego, a widok swojego
przyjaciela trochę otrzeźwił Minseoka.
– No nie daj
się prosić – powiedział Han, klepiąc na miejsce obok siebie. Luhan w głębi
ducha miał nadzieję, że starszy przyjmie ofertę i usiądzie obok niego, jednak
nie mógł się bardziej mylić. Minseok usadowił się obok Sehuna, czyli po
zupełnie innej stronie, Lu rzucił mu pełen cierpienia wyraz twarzy.
– Nie patrz tak
na mnie, przecież nie jestem tutaj od niańczenia cię – zakomunikował Minseok,
odwracając wzrok od tych szklistych oczu, które przyprawiały go o palpitację
serca. – Poza tym Sehun jest spokojniejszy od ciebie, więc przynajmniej będę
mieć święty spokój.
Jongdae zaczął
rechotać od wymiany zdań tych dwojga, która nie wiedzieć czemu według niego
była przekomiczna. Może dlatego, że wygranie zakładu z Lu okazało się być
dziecinnie proste – z takim nastawieniem Minseoka do Hana był o to spokojny.
Co
najciekawsze, przy tym stole siedziała tylko jedna osoba, która nie wiedziała o
ich zakładzie, a był nią sam Minseok. Jongdae nie czuł żalu, że starszy się do
nich przyłączył, wręcz przeciwnie teraz będzie mógł z bliska obserwować
poczynania Luhana.
Luhan miał
ochotę oddzielić tę dwójkę od siebie, gdy patrzył z jakim zaangażowaniem
rozmawiali na wspólne tematy. Sehun chyba po raz pierwszy wykazał
zainteresowanie drugą osobą, co nie bardzo podobało się Hanowi, który chciał
wziąć Minseoka i posadzić na swoich kolanach, żeby wszyscy wiedzieli, że
starszy należał tylko i wyłącznie do niego. Jednak nie mógł tak zrobić, za
bardzo bał się odrzucenia ze strony drugiego.
Zazdrość
pożerała jego serce, nie zdawał sobie do tej pory sprawy z tego, jak bardzo
lubił Minseoka. Zaryzykowałby nawet stwierdzenie, że powoli się w nim
zakochiwał, ale nie chciał również popadać w paranoję. Miłość nie była czymś
prostym, musiał mieć pewność o swoich uczuciach, zanim opowie o nich
Minseokowi. Jeśli w ogóle to zrobi. Istniał też cień szansy, że stchórzy przed
konfrontacją.
Nagle rozległ
się śmiech starszego, Lu myślał, że zraz się rozpłynie, gdyż ten dźwięk był nie
do opisania. Jednak od razu przypomniał sobie kto rozśmieszył drugiego i znowu
jego humor spadł diametralnie.
Właśnie w tym
momencie rozległ się dzwonek, a Han przeklinał siebie, że całą przerwę spędził
na obserwowaniu Minseoka, bo nie zdążył nic zjeść. Znając życie zrobi się
głodny na tej lekcji i zacznie mu burczeć w brzuchu na całą klasę. Westchnąwszy,
podniósł się i popędził w stronę klasy, żegnając się uprzednio ze wszystkimi.
Reszta dnia
minęła dla Minseoka bardzo szybko, oprócz ciekawskich spojrzeń innych uczniów –
głównie płci żeńskiej – spędził całkiem przyjemne popołudnie. Nawet się nie
zorientował, gdy wracał po raz kolejny do domu razem z Luhanem, tym razem
jednak szli w zupełnej ciszy od początku do końca drogi.
Kiedy stanęli
pod drzwiami domu Minseoka w końcu coś się zadziało, Han złapał go za rękę i
pociągnął ku sobie, by zamknąć go w swoich ramionach. Starszy nie wiedział,
czym spowodowany jest ten nagły przejaw emocji. Bez większego zastanowienia
oddał uścisk, uwielbiał być w tych opiekuńczych ramionach, miał wtedy wrażenie,
że był bezpieczny.
Zamknięci w
swoich objęciach nie zauważyli, że zaczęło się ściemniać i przyszła pora się w
końcu ze sobą rozstać. Tylko że żaden z nich nie miał na to najmniejszej
ochoty, najchętniej spędziliby ze sobą jeszcze parę godzin, ale to już by była
trochę przesada.
– Do zobaczenia
jutro Minnie – wyszeptał Lu do ucha starszemu. Na pożegnanie jeszcze pocałował
go w policzek, odwrócił się i odszedł w swoim kierunku. Od tego całusa dziwne
uczucie nie dawało mu spokoju, mimo wszystko był z niego zadowolony, ale
jednocześnie chciał więcej.
Minseok stał
zszokowany na zimnym wietrze, takie obrotu spraw zupełnie się nie spodziewał.
Han zostawił mu mokry ślad, a od rześkiego powietrza to miejsce zaczęło
nieprzyjemnie szczypać. Wytarł się i szybko wszedł do domu, lekko drżąc z
zimna. Nie zmarzł za bardzo, bo Luhan sprawiał, że robiło mu się ciepło na
ciele. Wystarczył sam jego oddech, by go ogrzać.
Nagle usłyszał
dźwięk swojego dzwonka od telefonu, przyszła wiadomość od nieznanego numeru.
Od:
nieznany numer
Hej Minseok, mam nadzieję, że się nie
przeziębiłeś od stania na dworze. Dostałem twój numer od Kyungsoo i w końcu
miałem okazję do ciebie napisać =^-^= Luhan ♡
Minseok szybko
przeskanował wiadomość wzrokiem i uśmiechnął się do siebie. Luhan wysłał
uroczego smsa, a ta kocia emotka tylko dodawała słodkości. Natychmiast odpisał,
że przy nim było mu ciepło, a samemu zrobiło mu się zimno. Ku jego uldze Han
nie wziął do siebie tego, co napisał.
Pisali tak ze
sobą do drugiej nad ranem, żartowali i przedrzeźniali się przez cały czas. W
końcu gdy Minseok spojrzał na zegarek, zreflektował się, że już dawno powinien
spać. Dlatego pożegnał się z Luhanem, który nawiasem mówiąc bardzo to
przeżywał, i zaczął szykować się do łóżka.
Leżał w pokoju,
wpatrując się w ciemność, jednak sen nie przychodził. Wielokrotnie przekręcał
się z boku na bok, szukając wygodnej pozycji, niestety bezskutecznie.
Zdesperowany wstał, zapalił światło i zaczął rysować.
Kiedy skończył,
słońce wisiało nisko na niebie, mimo zmęczenia powoli zbierał się do szkoły. Rzucił
jeszcze ostatni raz spojrzenie na czarnobiały portret Luhana i wyszedł.
[4]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz