– Minseok, czy
ty jesteś pewny, że chcesz to zrobić? – dopytywał się po raz kolejny Kyungsoo.
Stali przed nowocześnie wyglądającym budynkiem, ich kurtki swobodnie powiewały
na silnym wietrze zimowego poranka.
– Tak Kyungsoo
jestem pewien – odpowiedział, przewracając oczami. Miał już dosyć tego całego
upewniania się Soo, sam doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co chciał zrobić,
nie musiał być o tym informowany non stop.
– A co powiedzą
na to twoi rodzice? – Chwycił się ostatniej deski ratunku. Uderzył w czuły
punkt Minseoka, bo widocznie starszy się zawahał, ale było to chwilowe. Seok
zdecydowanie popchnął szklane drzwi i wszedł pewnie do środka.
– Moi rodzice
nie mają tu nic do gadania, w końcu to moje włosy i mogę z nimi robić co chcę –
odpowiedział, kierując się do salonu piękności. – Dzień dobry – przywitał się z
recepcjonistką, która uśmiechała się zachęcająco. – Czy mógłbym umówić się na
farbowanie włosów? Na najbliższy możliwy termin.
– Oczywiście,
już sprawdzam, kiedy nasza fryzjerka będzie dostępna. – Szybko wystukała jakąś
frazę w komputerze. – Mają panowie szczęście – odezwała się po niemal pięciu
sekundach. – Zwolniło się niedawno miejsce na dzisiaj na godzinę dwunastą.
To mam pana zapisać?
– Poprosiłbym –
uśmiechnął się czarująco Minseok. Już nie mógł się doczekać miny Luhana, kiedy zobaczy
go w nowej fryzurze. Aż mentalnie zapiszczał, wyobrażając sobie te lśniące oczy
skupione tylko i wyłącznie na nim.
Po krótkiej
rozmowie z recepcjonistką Kyungsoo i Minseok udali się do pobliskiego centrum
handlowego w celu zabicia czasu. Do dwunastej pozostawały jeszcze dwie godziny
i starszy nie miał pojęcia co ze sobą zrobić. Nienawidził chodzić po takich
miejscach, ponieważ nie wiedział nigdy gdzie się udać – po sklepach nie
specjalnie lubił chodzić, nie wspominając o kupowaniu sobie czegoś, co idealnie
wpasowywało by się w jego gust. Coś takiego było praktycznie nie do
znalezienia.
– Tak właściwie
to czemu wpadłeś na pomysł nałożenia sobie farby na włosy? – spytał już trochę
rozdrażniony ostatnim zachowaniem drugiego Kyungsoo.
– Luhan
powiedział, że będę tak ładnie wyglądał – rozmarzył się Minseok na myśl o swoim
przyjacielu, z którym ostatnio spędzał praktycznie każdą sekundę swojego życia.
Dzisiaj cudem został wyciągnięty przez młodszego na miasto, ale już od dawna
myślał nad jakimś wypadem, żeby pofarbować sobie włosy i nadarzyła się akurat
taka okazja.
– Mógłbyś już
przestać?! – Podniósł nagle głos Kyungsoo. – Ciągle tylko Luhan to i Luhan
tamto, jakbyś nie miał innych przyjaciół. Wiesz co? Mam dość, wracam do domu, a
ty sobie tutaj siedź i czekaj, żeby sobie zrobić włosy, które spodobają się
Luhanowi. – Zaczął iść w kierunku wyjścia, ale drobna dłoń na jego nadgarstku
go powstrzymała przed odejściem zbyt daleko.
– Przepraszam
Kyungsoo. Proszę, nie zostawiaj mnie tutaj samego – powiedział, spuszczając
wzrok na swoje buty. Nie chciał, żeby jego relacja z Luhanem miała swoje
odbicie w przyjaźni z innymi. Nagle uderzyło go, że nie pamiętał, kiedy
ostatnio się spotkał z Baekhyunem na rysowanie. Jakby tak sięgnąć pamięcią
wstecz, to nie przypominał sobie, żeby narysował cokolwiek przez tydzień. Poczuł
rosnącą panikę. Jak to możliwe że zapomniał o czymś tak ważnym dla niego, jak
rysowanie i jego przyjaciele.
– Już dobrze,
ja też przepraszam za ten mój wybuch – odpowiedział Kyungsoo, przytulając się
do kruchej postury starszego. Jednak natychmiast się cofnął, przypominając
sobie, że przecież Minseok nie lubił się przytulać do nikogo z wyjątkiem do
Luhana. Aczkolwiek Minseok ani myślał tak szybko puszczać swojego przyjaciela,
przytulił się do niego mocniej.
– Być może
jestem zafascynowany tym, że mam nowego, wspaniałego człowieka obok siebie –
zagadnął Minseok, gdy już usiedli w jakiejś kawiarence. Nie była zbyt
przestronna, ani kawa im nie smakowała, ale to było jedyna miejsce, w którym
można było usiąść i spokojnie rozkoszować się ciepłym napojem.
– Wiesz co,
wydaje mi się, że to już trochę obsesja – odezwał się Kyungsoo, zupełnie
niezadowolony z tego faktu. Przecież Luhan wykorzystywał Minseoka do wygrania
jakiegoś durnego zakładu, który wymyślił głupi, a głupszy się na niego zgodził.
– Wcale nie –
zaprzeczył Minseok, rozlewając pół swojej kawy, bo gestykulował energicznie
ręką, w której akurat trzymał kubek. – Po prostu spędzam z nim za dużo czasu i
zrobił się wrzodem na tylnej części ciała – starał się rozbawić drugiego,
niestety bezskutecznie, Kyungsoo nadal miał tę swoją minę, wyrażającą
zmartwienie.
– Jak tam sobie
chcesz, ale ja na twoim miejscu bym uważał z takimi typkami jak Han. To że ma
niewinnie wyglądającą twarz, nie znaczy, że ma taką osobowość. Powiem ci, że to
właśnie ci wyglądający na najbardziej niewinnych są najniebezpieczniejsi, a
szczególnie gdy to umieją to wykorzystać na swoją korzyść.
Argumenty
Kyungsoo nie trafiały do Minseoka i zamiast przyznać, że coś z Hanem było nie
tak, to wolał trwać w szczęśliwej bajce. Nadal pozostawało tyle niedopowiedzeń,
na przykład czemu Luhan do niego zagadał pierwszego dnia albo czemu się tak
starał na początku zdobyć jego zaufanie. Im dłużej by nad tym myślał, tym
bardziej był przekonany o tym, że to jakiś cholerny spisek, którego padł
ofiarą.
– Daj mi już
święty spokój, nic tylko wszędzie widzisz dziurę w całym, a zapytałeś mnie o
to, czego ja chcę? Chcę być z Luhanem, dlaczego to do ciebie nie dociera? –
Zaczął płakać z bezsilności Minseok. Już nie wiedział, jak miał przekonać
swojego najlepszego przyjaciela do Hana.
– Po prostu nie
chcę, żebyś potem przez niego cierpiał. – Przytulił się do starszego, który
zaczął szlochać w jego ramię. Najwidoczniej musiał się od dłuższego czasu
wypłakać, gdyż nie przestawał moczyć koszuli Kyungsoo przez dłuższy moment. –
Już lepiej? – spytał, gdy w końcu Minseok się w miarę uspokoił.
– Tak, już mi
lepiej – przyznał, ocierając oczy. Usiadł z powrotem na krześle, jakby całe to
zajście między nimi nie miało miejsca. Siedzieli przez chwilę w zupełnym
milczeniu, rzucając sobie niepewne spojrzenia. Pierwszy raz między nimi
wybuchła taka kłótnia, zwykle rozwiązywali problemy słownie, ale dzisiaj było
inaczej. Dzisiaj po raz pierwszy na siebie krzyczeli i dlatego żaden po sprawie
nie wiedział, jak się zachować.
– Minseok,
powiedz proszę – zaczął Kyungsoo, biorąc głęboki wdech przed tym, co miało
nadejść. – Nie zakochałeś się w Luhanie, prawda? – wyrzucił z siebie niczym
najgorsze przekleństwo na Ziemi. Starszy niestety zbyt długo milczał, patrząc
się na swoje buty, co tylko utwierdziło Kyungsoo w przekonaniu, że istotnie co
najmniej się zauroczył. Westchnął głośno, zrobił się z tego większy bajzel, niż
się na początku spodziewał, a tylko jemu z Jonginem chciało się to wszystko
sprzątać.
– Przepraszam –
powiedział Minseok. – Kiedy to naprawdę jest silniejsze ode mnie, sposób w jaki
on mnie traktuje, jakbym był dla niego całym światem albo jak na mnie patrzy
tymi swoimi świecącymi oczami. Po prostu… – Spojrzał teraz Kyungsoo prosto w
oczy. – Wydaje mi się, że on czyta mnie jak otwartą księgę, wie czego
potrzebuje, co mnie trapi.
Gdyby nie fakt,
że młodszy znał prawdziwe zamiary Hana, to kibicowałby im jako parze. Niestety
został w to wtajemniczony i żal mu się robiło Minseoka, który opowiadał o
Luhanie takie rzeczy, mimo iż tak naprawdę go nie znał.
– Nic już z tym
nie zrobimy, ale proszę cię, nie zrób nic głupiego, czego mógłbyś potem żałować
– ostrzegł go tylko Kyungsoo. – A teraz porozmawiajmy o twojej farbie, czy ty
jesteś absolutnie pewien, że chcesz to zrobić? – upewnił się po raz setny
dzisiaj.
– Tak jestem
pewny, będę wyglądał uroczo w rudych włosach, jeszcze zobaczysz. – Minseok
brzmiał na zdeterminowanego, więc Kyungsoo postanowił, że już nie będzie drążył
tego tematu. Nadal był temu całkowicie przeciwny, ale jeśli starszy chciał to
zrobić, to nie mógł go powstrzymywać.
– Niech ci już
będzie. – Młodszy dał za wygraną, co nawet ucieszyło Minseoka.
W ostateczności
siedzieli w swoim towarzystwie do upragnionej godziny. Zadowolony z życia
Minseok szedł razem z Kyungsoo z powrotem do salonu piękności. Nie mógł się już
doczekać, kiedy wróci do domu i pokaże się Luhanowi.
Siedział na
wygodnym fotelu i patrzył się na swoje odbicie w lustrze, nienawidził tych
pulchnych policzków, bo przez nie wyglądał na młodszego, niż w rzeczywistości
był. Przejechał palcami między kosmykami swoich czarnych włosów. Liczył, że
będzie wyglądał o niebo lepiej w nowej fryzurze, a wręcz nie do poznania.
– Najpierw
musimy rozjaśnić włosy, a potem je dopiero pofarbować – poinformowała go
fryzjerka. Pokiwał głową na znak, że zrozumiał, a ona wzięła się za swoją
pracę.
Na początku
nawet obserwował co się działo na jego głowie, ale z czasem stracił
zainteresowanie i zajął się swoim telefonem. Napisał do Lulu, że ma dla niego
niespodziankę, na co młodszy chciał się za wszelką cenę dowiedzieć co to i
obsypywał go licznymi wiadomościami. Jednak Minseok pozostawał nieugięty i nie
wygadał się, że chodziło o jego włosy.
Po trzeciej
godzinie siedzenia w jednym miejscu rozbolał go tyłek. Nudził się okropnie,
mimo iż Kyungsoo dotrzymywał mu towarzystwa. Ogółem mówiąc, miał okropny humor
przez to całe rozjaśnianie i farbowanie. Chciał już iść do domu, ale zdawał
sobie sprawę, że nie mógł tak po prostu opuścić salonu piękności w połowie
rozjaśnionymi włosami, bo wyglądałby jak dziwak na ulicy.
– Jeszcze
trochę Minseok, wytrzymasz – starał się go wesprzeć Kyungsoo, niestety
starszemu nastrój w ogóle się nie poprawiał. – Może zadzwonię po Jongina, w
grupie zawsze raźniej. – Uśmiechnął się, wystukując numer swojego chłopaka. Po
minucie rozmowy młodszy siedział zadowolony z obrotu spraw.
Po kolejnej
godzinie dołączył do nich Jongin i w końcu trochę się ożywiło dzięki nowej
duszy w ich towarzystwie. Sami byli już zmęczeni i ledwo co się odzywali, a
dzięki Jonginowi nagle znowu się rozkręcili.
Aktualnie
rechotali z dowcipu, który opowiedział Kyungsoo, aż ludzie zaczęli na nich
dziwnie zerkać. Jednak oni się tym nie przejmowali i dalej śmiali się, i robili
głupie miny. Minseokowi od razu zrobiło się lepiej, dzięki czemu
wytrzymał następne dwie godziny.
– Dziękuję wam,
gdyby nie wy to nie wiem, czy bym wytrzymał na tym cholernym fotelu –
powiedział Minseok, gdy się żegnali pod centrum handlowym. Było po osiemnastej,
a co za tym idzie o tej porze roku, zaczynało się powoli ściemniać. Nadal wiał
mocny wiatr, jednak nie taki jak sprzed paru godzin.
– Nie ma za co,
mam nadzieję, że teraz się sobie podobasz, bo naprawdę wyglądasz cudownie –
odpowiedział Kyungsoo, przytulając się do starszego. – I pamiętaj, uważaj na
siebie, bo jak coś ci się stanie, to tego sobie nie wybaczę.
– Będę uważał
mamusiu, nie mogę rozmawiać z obcymi ani brać od nich niczego do jedzenia –
przedrzeźniał się z nim Minseok.
Kyungsoo wydął
wargi, ale natychmiast się rozpromienił, gdy Jongin wziął go za rękę. Poszli w
swoim kierunku, a Minseok w swoim. Szedł szybko, nie mogąc się doczekać
konfrontacji z Luhanem, aż zapiszczał mentalnie.
Kiedy stał już
pod jego domem, nagle cała pewność siebie go opuściła. „A co jak nie spodobają
mu się moje włosy?”; „A co jeśli zrobiłem coś źle i wcale nie o taki kolor mu
chodziło”. Te i mnóstwo innych pytań kłębiło mu się w głowie, i gdyby nie fakt
że usłyszał brzęk kluczy po drugiej stronie, to uciekłby do siebie do pokoju.
– Minseok? –
zapytał Luhan, wychodząc na rześkie powietrze. – Czemu tu tak stoisz? Wejdź do
środka. – Najwidoczniej w tym świetle jego włosy nie były widoczne, więc
starszy z zawahaniem przekroczył próg.
Luhan aż się
zapowietrzył, bo widok przed nim był oszałamiający. Minseok z włosami
pofarbowanymi na wściekły rudy wyglądał jak urocza wiewiórka i aż sam sobie
dziwił, że powstrzymał się od rzucenia się na starszego.
– Wow –
wykrztusił z siebie tylko Han. Intensywnie patrzył się na drobniejszego, który
od tego spojrzenia spłonął rumieńcem. Luhan zmniejszył dzielący ich dystans i
zamknął Minseoka w swoich objęciach. Właśnie uderzyło go, jak bardzo w nim się
zakochał, w tym kujonie, którego wszyscy mieli za nieudacznika i chodzącą
ofiarę. Tak naprawdę okazał się być zupełnie inny, niż na początku zakładał.
Wtedy Luhan
zrobił coś, czego natychmiast pożałował, ale już dłużej nie mógł wytrzymać. Tak
szybko jak połączył ich usta, rozłączył je, skrępowany tym co zrobił. Gdyby nie
Minseok, który zaraz zarzucił mu ręce na ramiona, i przybliżył ponownie ich
wargi, to sam by się na to nie zdobył.
Stali tak i
całowali się. Z każdą chwilą ich pocałunki przybierały na intensywności, aż w
końcu Han postanowił iść o krok naprzód. Chwycił starszego za uda, podniósł go
i oplótł jego nogi wokół swoich bioder, nie przerywając pocałunku.
Minseok wydał z
siebie niekontrolowany dźwięk pełen zaskoczenia, dając tym samym łatwy dostęp
Luhanowi do wnętrza jego ust. Han zaczął jeździć językiem po każdym zakamarku
jego ust. Gdy Minseokowi zabrakło powietrza, oderwał się od młodszego i oparł
głowę na jego ramieniu.
– Nawet nie
wiesz od jak dawna chciałem to zrobić – zaśmiał się Luhan, lecz od razu
spoważniał. – Minseok – powiedział, delikatnie kładąc dłoń na policzku
drugiego. – Lubię cię i… – zawahał się przez ułamek sekundy. – Czy chciałbyś
może zostać moim chłopakiem? – zapytał z nadzieją w głosie, gładząc kciukiem
różowe wargi starszego.
– Ja… – Tysiąc
myśli pędziło z prędkością światła po jego głowie. – Ja też cię lubię –
wyszeptał, spuszczając wzrok na swoje buty. – I tak, chcę.
♣
Chodzenie z
Luhanem niewiele różniło się od ich wcześniejszego spędzania czasu razem.
Oprócz oczywiście poza tym, że więcej się do siebie przytulali i całowali przy
każdej możliwej okazji. Jednak mimo to wszystko wyglądało po staremu, co tylko
utwierdzało Minseoka w przekonaniu, że rzeczywiście zachowywali się wcześniej
jak para.
– O czym to tak
myślisz? – Przytulił się do niego od tyłu Luhan, kładąc głowę na jego ramieniu.
Po chwili zaczął składać motyle pocałunki na szyi swojego chłopaka. – Mam
nadzieję, że tylko ja zaprzątam twoje myśli.
– Tak Hannie –
odpowiedział, odchylając głowę do tyłu, by ułatwić Hanowi dostęp do swojej
szyi.
– Zaraz się
porzygam – odezwał się Jongdae. – Serio, może byście poszli w jakieś
ustronniejsze miejsce, a nie tak na środku korytarza, gdzie wszyscy uczniowie
was widzą.
– Daj spokój,
zazdrościsz nam i tyle – odwarknął Luhan, nadal obejmując Minseoka i nie
przejmując się tym, że wokół nich zebrał się dość spory tłumek gapiów.
Jongdae nic nie
odpowiedział. Miał tylko cichą nadzieję, że cała ta farsa skończy się do końca
roku i Han będzie dawnym sobą. Już teraz ledwo powstrzymywał się przed
wydrapaniem oczu Luhanowi.
– Luhan, czy
mógłbym chwilę z tobą porozmawiać? – Ni z tego ni z owego pojawił się Jongin.
– Chodź
Minseokkie. – Han chwycił starszego za rękę i pociągnął go w stronę Jongina.
– Na osobności
– dodał, spoglądając na ich złączone dłonie. Luhan przez moment stał osłupiały,
otrzeźwił go dopiero Minseok, który puścił jego rękę i złożył szybki pocałunek
na jego policzku. – Za mną – powiedział Jongin, prowadząc Lu do pustej klasy,
gdzie czekał na nich Kyungsoo.
– Myślałem, że
chcesz porozmawiać w cztery oczy. – Wydął usta Luhan, obrażony że nie mógł
przyprowadzić swojego chłopaka.
– Luhan,
powiedz mi proszę, że wiesz jak rozwiązać problem z Jongdae – odezwał się
Kyungsoo.
– Jaki problem
z Jongdae? Ja nie mam z nim żadnego problemu.
– Luhan, a co z
tym zakładem na który się zgodziłeś? – wtrącił się Jongin, ponieważ Kyungsoo
nie był w stanie wydobyć z siebie nawet słowa. Oniemiał z głupoty
starszego.
Han nagle
zaczął panikować, zupełnie zapomniał, dlaczego tak nagle zainteresował się
Minseokiem. Po prostu wyleciało mu to z głowy, a powoli kończył mu się termin.
Do końca tego roku został niecały miesiąc, więc szybko musiał się zabrać i… Tu
właśnie kończył się jego plan, nie miał zielonego pojęcia co zrobić.
– Luhan, uspokój
się. – Kyungsoo położył mu rękę na ramieniu, bo starszy oczywiście nie
zauważył, że zaczął się hiperwentylować z ataku paniki. – Od nas Minseok się
niczego nie dowie – zapewnił go, ale Han nie przestawał głęboko oddychać. Do
oczu napłynęły mu łzy, a całe ciało przechodziło dreszcze i dziwnie mrowienie
wzmagające się z każdym wdechem.
– Opamiętaj
się, zanim nam tu zejdziesz! – wykrzyczał Jongin, chwytając starszego za
ramiona i potrząsając nim.
Jednak pod
Hanem ugięły się kolana i gdyby nie fakt, że Jongin nadal go trzymał, to
upadłby na ziemię jak szmaciana lalka. Kyungsoo przeklął dość głośno i razem ze
swoim chłopakiem zaczęli nieść Lu do pokoju pielęgniarki, która nie ukrywała
zdziwienia tym niecodziennym widoczkiem.
– Ja idę po
Minseoka, a ty tu zostań. – Wybiegł Soo, nie czekając na żadną odpowiedź.
Jongin starał
się jakoś uspokoić starszego, niestety bezskutecznie. Luhana powoli zaczynała
boleć głowa i przed oczami robiło mu się ciemno, co było dość niepokojącym
znakiem. Chciał przestać tak głęboko oddychać, ale miał wrażenie, że z każdym
wdechem potrzebował powietrza bardziej niż wcześniej.
Gdyby nie
delikatny dotyk na jego ramieniu i migocząca mu przed oczami postać Minseoka,
zapewne odpłynąłby w czerń. Jednak widok Seoka go uspokoił, nie ważne jak
banalnie to zabrzmiało. Usta, które nagle znalazły się na jego wargach,
uniemożliwiły mu złapanie kolejnego głębokiego wdechu. Kiedy Minseok się od
niego oderwał, już nie oddychał tak ciężko i po pewnym czasie był w stanie
samodzielnie usiąść.
– Wszystko już
dobrze? – spytał się Minseok, gładząc policzek Luhana, który pokiwał głową. –
Czemu tak gwałtowanie zareagował? – zwrócił się do Kyungsoo i Jongina, który
spojrzeli po sobie z dość niemrawymi minami.
–
Hiperwentylacja u zdrowego młodzieńca taki jak Luhan to reakcja na atak paniki
– wytłumaczyła naprędce pielęgniarka, przyglądając się Hanowi z uwagą.
– Hannie,
powiedz co się stało. – Minseok spojrzał na niego błagającymi oczami zranionego
szczeniaczka.
– Wolałbym o
tym nie rozmawiać na tak szerokim forum – odezwał się zachrypniętym głosem od
zbyt dużej ilości powietrza jakie przeszło przez jego gardło. – Czy mógłbym
dostać zwolnienie do końca dnia? – zapytał pielęgniarki, która natychmiast
pokiwała głową.
– Pójdę z tobą
– od razu zaaferował się Minseok, nie zważając na spojrzenia Jongina i
Kyungsoo, którym chyba odebrało mowę. – Nie możesz w takim stanie iść sam do
domu, a jak coś ci się po drodze znowu wydarzy? Tym razem będziesz sam.
– Minseok –
zaczął Han, nie bardzo wiedząc jak przekazać swoje myśli starszemu. – Wiesz, że
pielęgniarka nie da ci zwolnienia, więc twoje wyjście będzie traktowane jak
ucieczka ze szkoły? – Starał się być delikatny, jednak od razu było widać po
minie rudowłosego, że zawiódł. Jego dolna warga niebezpiecznie drżała, a do oczu
napłynęły łzy.
– Czy to takie
złe, że chcę z tobą być? Nie obchodzi mnie moja frekwencja, jeśli tobie ma coś
się stać w drodze do domu, idę z tobą i bez dyskusji. – Nadął policzki, przez
co wyglądał jeszcze bardziej uroczo niż na co dzień.
– Ja też idę –
oznajmił Jongin, nie pytając nikogo o zdanie. Kyungsoo pokiwał tylko głową na
znak zgody. – Soo, wybierasz się z nami? – zapytał, biorąc za rękę swojego
chłopaka.
– Nie wiem, nie
chcę robić z tego pielgrzymki do domu Luhana, w końcu ma odpoczywać, a jak tyle
osób mu się zwali na głowę, to raczej będzie to niemożliwe – powiedział. –
Uważam, że tylko Minseok powinien mu towarzyszyć, ale to moje zdanie, a jeśli
ty chcesz iść, to nie będę cię zatrzymywał.
Jongin zrobił
naburmuszoną minę, wymamrotał coś pod nosem, co brzmiało mniej więcej jak: „No
to ja też zostanę”. Minseok szybko odebrał od pielęgniarki zwolnienie Luhana i
razem z nim udał się do głównego wyjścia ze szkoły. Wyglądali trochę
dziwacznie, ponieważ musiał podtrzymywać młodszego, który słaniał się na
własnych nogach. Ku jego zaskoczeniu pani woźna pilnująca wyjścia była bardzo
wyrozumiała i wypuściła ich razem, odnosząc wcześniej zwolnienie Hana do
sekretariatu.
– Nie jesteś
nadal w stanie iść o własnych siłach? – zapytał Minseok, gdy już siedzieli na
przystanku, czekając na autobus. Lu trzymał swoją rękę na udzie rudowłosego i
opierał głowę o jego ramię. Było mu tak wygodnie i niemal jęknął na
podjeżdżający bus.
– Nie,
potrzebuję twojej pomocy. – W ogóle nie wykorzystywał swojej pozycji, by być bliżej
Minseoka. Wcale. No może troszkę ale starszy nie musiał o tym wiedzieć.
Podróż
autobusem zajęła im niezwykle długo, a może to tylko Minseok odniósł takie
wrażenie, ponieważ ściskał nerwowo rękę Luhana i co chwilę spoglądał na zegarek
w telefonie. Minuty wlekły się niemiłosiernie, a każda z nich zdawała się być
odrębnym odstępem czasu zawieszonym w innej czasoprzestrzeni.
Gdy w końcu
dojechali Minseok znowu zaaferował się, by Luhan się o niego oparł. Nie
przeszkadzała mu ręka młodszego wokół jego pasa, ani to że delikatny oddech
Hana muskał mu policzek. Jednak trochę go to rozpraszało, aż w pewnym momencie,
zupełnie przypadkiem, potknął się o wystający kawałek chodnika. Gdyby nie
dłonie, które silnie go trzymały, runąłby jak długi na ziemię.
– Wszystko w
porządku? – spytał Lu, nie wypuszczając Minseoka ze swoich ramion. Jego wzrok
był pełny niepokoju i starszy miał wrażenie, że to spojrzenie przenika przez
całe jego ciało i wnika do duszy.
– To raczej ja
powinienem o to pytać – starał się zażartować Minseok. Jednak niezbyt udał mu
się ten żart, gdyż Luhan wcale się nie zaśmiał, a wręcz jego wyraz twarzy
jeszcze bardziej posmutniał. – Hannie spokojnie, nic mi nie jest – powiedział
już poważnie, dotykając delikatnie opuszkami palców twarzy swojego chłopaka.
Han wziął dłoń
Minseoka w swoje ręce, podniósł ją do swoich ust i musnął lekko wargami jego palce.
Cały czas intensywnie patrzyli sobie w oczy i gdyby nie silniejszy powiew
wiatru, stali by tak jeszcze przez dłuższą chwilę.
Luhan
zachichotał, gdy Minseok zatrząsł się niekontrolowanie z zimna. Wpuścił
starszego do swojego domu bez zbędnych ceregieli. Nie dał się Minseokowi dobrze
rozebrać z ubrań wierzchnich, gdyż już ciągnął go do swojego pokoju.
– Hannie,
zwolnij trochę, jeszcze ci się coś stanie – powiedział zaniepokojony Minseok. W
domu Luhana było niezwykle gorąco od ogrzewania, a Seok nadal miał na sobie
czapkę, szalik oraz rękawiczki, dlatego na jego policzkach wykwitły czerwone
rumieńce.
– Spokojnie,
przecież mi nic nie jest – odpowiedział Han z uśmiechem na twarzy. Prowadził
Minseoka do swojego pokoju, gdzie starszy był już niezliczoną ilość razy. –
Może chciałbyś najpierw coś do picia? – zaproponował, spoglądając na drugiego,
który tylko potrząsnął głową.
– Dziękuję, ale
odmówię. – Starszy ściągnął szybkim ruchem swoją czapkę. – Wolałbym, żebyś się
położył obok mnie i żebyśmy obejrzeli jakiś film – zaproponował, uśmiechając
się, gdy Han wyjął puchaty koc z szafy.
– Z
przyjemnością – odrzekł młodszy, kładąc się obok. Od razu objął starszego wokół
talii i przysunął go do siebie. Oparł głowę o jego klatkę piersiową, pod którą
biło rytmicznie serce. Ciepło drugiego ciała obok sprawiało, że Luhan zaczął
się rozpływać.
– Nie wiem, czy
zdajesz sobie sprawę, ale żeby coś obejrzeć, musisz włączyć laptopa – złośliwie
rzekł Minseok. Jednak delikatnie pogłaskał swojego chłopaka po jedwabistych
włosach, bawił się kosmykami, zanurzał w nich palce i przejeżdżał przez ich
całą długość.
– Mam ochotę
iść spać – mruknął tylko Luhan. Nie ruszył się nawet o centymetr, a wręcz tylko
bardziej przylepił się do starszego. Zarzucił mu nogę na biodro i splótł ich
stopy razem.
– Zawsze możemy
się zdrzemnąć – zaproponował Minseok. Prawdę mówiąc, jemu też zamykały się oczy
ze zmęczenia. Dlatego nie protestował za
bardzo. – Tylko otworzę okno, bo mi gorąco.
Luhan jęknął z
niezadowolenia, gdy jego grzejnik się od niego odsunął. Po kilku sekundach
poczuł niewielki podmuch zimnego powietrza na twarzy, a potem poczuł ciepło
wracające do niego. Minseok zdjął ciasne dżinsy, zanim wpełzł pod koc i
przytulił się do Luhana.
Zasnęli tak
objęci razem i zupełnie nie przejmowali się otaczającym ich światem.
♣
Baekhyun stał
pod szkołą, do której chodził Minseok, i kompletnie nie wiedział, co ze sobą
zrobić. Dawno nie widział się ze starszym, dlatego chciał go zaskoczyć
odwiedzinami w jego szkole. Jednak problem leżał w tym, że nie znał ani
rozłożenia sal, ani nie miał w zasięgu wzroku nikogo, kogo mógłby zapytać o
drogę.
– Czy kojarzysz może Minseoka? – zapytał Baekhyun bez wstępnych ceregieli. Być może wyglądał głupio w oczach drugiego, ale miał gdzieś opinię kogoś, kogo widzi być może raz w życiu. Blondyn pokiwał głową i była to jedyna reakcja, jaką Baekhyun od niego otrzymał. – A czy jesteś w stanie mi powiedzieć, gdzie aktualnie się znajduje?
– Z tego co
słyszałem od Jongina, to odprowadził Luhana do
jego domu, ponieważ ten miał jakiś atak paniki czy coś – odpowiedział
blondyn, wzruszając ramionami od niechcenia. Widać po nim było, że nie bardzo
przejmował się stanem psychicznym swojego kolegi.
Baekhyun
natomiast przeklął głośno, miał nadzieję na spotkanie ze starszym, a tu taka
nieprzyjemna niespodzianka. To mu zniszczyło wszystkie jego plany odnośnie
dzisiejszego popołudnia. Nie miał z kim iść na zakupy, a przecież ktoś musiał
mu doradzić w czym wygląda najlepiej.
– Rozumiem, że
miałeś do niego jakąś naglącą sprawę? – spytał go nieznajomy, a Baek w
odpowiedzi zaśmiał się gorzko.
– Ta sprawa nie
jest nagląca, po prostu chciałem z nim spędzić trochę czasu. Długo się nie
widzieliśmy i nawet za nim zatęskniłem. No i teraz nikt nie pomoże mi w doborze
idealnych ubrań – stwierdził Baekhyun. W sumie nie wiedział czemu to wszystko
powiedział temu tlenionemu blondynowi, nie czuł takiej potrzeby, ale skoro
zapytał, to udzielił mu wyczerpującej odpowiedzi.
– Rozumiem –
odpowiedział blondyn i lekko podniósł kąciki ust. Najwidoczniej był to
najszerszy uśmiech na jaki go było stać. – Jeśli chcesz mogę z tobą połazić po
sklepach. Sam to lubię, ale niestety nie mam nikogo z kim mógłbym się powłóczyć.
To zaskoczyło
Baekhyuna. Pierwszy raz widzi kogoś na oczy, a ten mu proponuje wspólne
wyjście. Mamusia zawsze mu powtarzała, żeby trzymać się jak najdalej od
dziwnych nieznajomych, ale z drugiej strony ten chłopak z pewnością znał
Minseoka. Udzielił mu w końcu odpowiedzi, gdzie starszy się znajdował. Chociaż
czy na pewno to była prawda?
Od tego
myślenia rozbolała go głowa. Nie miał siły na analizowanie każdego zdobytego
faktu na temat przystojnego nieznajomego.
– To bardzo
miłe z twojej strony, ale nawet nie wiem jak się nazywasz – odpowiedział podejrzliwie Baekhyun. Zlustrował chłopaka
wzorkiem i w sumie musiał przyznać, że ciało miał zaskakująco dobrze zbudowane,
jak na tak chudą osobę. Był w stanie dostrzec te zarysy mięśni pod białą
koszulą wpuszczoną w czarne, opinające go spodnie.
– Jestem Oh
Sehun – przedstawił się blondyn, wyciągając rękę na przywitanie. Baekhyun
jeszcze z pewną dozą niepewności uścisnął wyciągniętą dłoń, która okazała się
być większa od jego. Sehun miał delikatną skórę, najwidoczniej bardzo o siebie
dbał, bo Baekhyun jeszcze nie spotkał nikogo z gładkimi dłońmi.
– A ja Byun
Baekhyun, miło mi – odpowiedział, nie puszczając jego ręki? – Używasz jakiegoś
kremu do dłoni, że masz tak delikatną skórę? – spytał. Baekhyun od razu miał
ochotę zakopać się pod ziemię, czasami nienawidził u siebie tej bezpośredniości.
Sehun jednak
zaśmiał się krótko i pokiwał głową.
– Będę mógł
nawet ci pokazać którego. Jeśli oczywiście zgodzisz się, żebym ci towarzyszył.
Nagle ta wizja
jakoś nie przeszkadzała Baekhyunowi. Bez myślenia o konsekwencjach zgodził się
i razem poszli do najbliższego przystanku autobusowego, żeby dojechać do
centrum handlowego.
♣
a/n: LONG TIME NO SEE!!! Przepraszam wszystkich, którzy tak długo czekali, aż zbiorę swoje cztery litery do pisania. Przez ten czas zapomniałam jaka to frajda i w sumie powiem wam, że za tym zatęskniłam :( ale już jestem i mogę wam obiecać, że na następny rozdział nie będzie tyle czekać! ♡ I jeszcze wielkie podziękowania dla Wery, która mnie wspierała podczas pisania tego rozdziału. Dużo love! ♡ Przepraszam jeszcze za wszelakie błędy, które napotkaliście w tekście :(