piątek, 14 kwietnia 2017

Black Beauty [4]

Brak komentarzy
– Minseok, czy ty jesteś pewny, że chcesz to zrobić? – dopytywał się po raz kolejny Kyungsoo. Stali przed nowocześnie wyglądającym budynkiem, ich kurtki swobodnie powiewały na silnym wietrze zimowego poranka. 
– Tak Kyungsoo jestem pewien – odpowiedział, przewracając oczami. Miał już dosyć tego całego upewniania się Soo, sam doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co chciał zrobić, nie musiał być o tym informowany non stop.
– A co powiedzą na to twoi rodzice? – Chwycił się ostatniej deski ratunku. Uderzył w czuły punkt Minseoka, bo widocznie starszy się zawahał, ale było to chwilowe. Seok zdecydowanie popchnął szklane drzwi i wszedł pewnie do środka. 
– Moi rodzice nie mają tu nic do gadania, w końcu to moje włosy i mogę z nimi robić co chcę – odpowiedział, kierując się do salonu piękności. – Dzień dobry – przywitał się z recepcjonistką, która uśmiechała się zachęcająco. – Czy mógłbym umówić się na farbowanie włosów? Na najbliższy możliwy termin.
– Oczywiście, już sprawdzam, kiedy nasza fryzjerka będzie dostępna. – Szybko wystukała jakąś frazę w komputerze. – Mają panowie szczęście – odezwała się po niemal pięciu sekundach. – Zwolniło się niedawno miejsce na dzisiaj na godzinę dwunastą.  To mam pana zapisać? 
– Poprosiłbym – uśmiechnął się czarująco Minseok. Już nie mógł się doczekać miny Luhana, kiedy zobaczy go w nowej fryzurze. Aż mentalnie zapiszczał, wyobrażając sobie te lśniące oczy skupione tylko i wyłącznie na nim. 
Po krótkiej rozmowie z recepcjonistką Kyungsoo i Minseok udali się do pobliskiego centrum handlowego w celu zabicia czasu. Do dwunastej pozostawały jeszcze dwie godziny i starszy nie miał pojęcia co ze sobą zrobić. Nienawidził chodzić po takich miejscach, ponieważ nie wiedział nigdy gdzie się udać – po sklepach nie specjalnie lubił chodzić, nie wspominając o kupowaniu sobie czegoś, co idealnie wpasowywało by się w jego gust. Coś takiego było praktycznie nie do znalezienia. 
– Tak właściwie to czemu wpadłeś na pomysł nałożenia sobie farby na włosy? – spytał już trochę rozdrażniony ostatnim zachowaniem drugiego Kyungsoo. 
– Luhan powiedział, że będę tak ładnie wyglądał – rozmarzył się Minseok na myśl o swoim przyjacielu, z którym ostatnio spędzał praktycznie każdą sekundę swojego życia. Dzisiaj cudem został wyciągnięty przez młodszego na miasto, ale już od dawna myślał nad jakimś wypadem, żeby pofarbować sobie włosy i nadarzyła się akurat taka okazja.
– Mógłbyś już przestać?! – Podniósł nagle głos Kyungsoo. – Ciągle tylko Luhan to i Luhan tamto, jakbyś nie miał innych przyjaciół. Wiesz co? Mam dość, wracam do domu, a ty sobie tutaj siedź i czekaj, żeby sobie zrobić włosy, które spodobają się Luhanowi. – Zaczął iść w kierunku wyjścia, ale drobna dłoń na jego nadgarstku go powstrzymała przed odejściem zbyt daleko. 
– Przepraszam Kyungsoo. Proszę, nie zostawiaj mnie tutaj samego – powiedział, spuszczając wzrok na swoje buty. Nie chciał, żeby jego relacja z Luhanem miała swoje odbicie w przyjaźni z innymi. Nagle uderzyło go, że nie pamiętał, kiedy ostatnio się spotkał z Baekhyunem na rysowanie. Jakby tak sięgnąć pamięcią wstecz, to nie przypominał sobie, żeby narysował cokolwiek przez tydzień. Poczuł rosnącą panikę. Jak to możliwe że zapomniał o czymś tak ważnym dla niego, jak rysowanie i jego przyjaciele.
– Już dobrze, ja też przepraszam za ten mój wybuch – odpowiedział Kyungsoo, przytulając się do kruchej postury starszego. Jednak natychmiast się cofnął, przypominając sobie, że przecież Minseok nie lubił się przytulać do nikogo z wyjątkiem do Luhana. Aczkolwiek Minseok ani myślał tak szybko puszczać swojego przyjaciela, przytulił się do niego mocniej.
– Być może jestem zafascynowany tym, że mam nowego, wspaniałego człowieka obok siebie – zagadnął Minseok, gdy już usiedli w jakiejś kawiarence. Nie była zbyt przestronna, ani kawa im nie smakowała, ale to było jedyna miejsce, w którym można było usiąść i spokojnie rozkoszować się ciepłym napojem. 
– Wiesz co, wydaje mi się, że to już trochę obsesja – odezwał się Kyungsoo, zupełnie niezadowolony z tego faktu. Przecież Luhan wykorzystywał Minseoka do wygrania jakiegoś durnego zakładu, który wymyślił głupi, a głupszy się na niego zgodził.
– Wcale nie – zaprzeczył Minseok, rozlewając pół swojej kawy, bo gestykulował energicznie ręką, w której akurat trzymał kubek. – Po prostu spędzam z nim za dużo czasu i zrobił się wrzodem na tylnej części ciała – starał się rozbawić drugiego, niestety bezskutecznie, Kyungsoo nadal miał tę swoją minę, wyrażającą zmartwienie.
– Jak tam sobie chcesz, ale ja na twoim miejscu bym uważał z takimi typkami jak Han. To że ma niewinnie wyglądającą twarz, nie znaczy, że ma taką osobowość. Powiem ci, że to właśnie ci wyglądający na najbardziej niewinnych są najniebezpieczniejsi, a szczególnie gdy to umieją to wykorzystać na swoją korzyść.
Argumenty Kyungsoo nie trafiały do Minseoka i zamiast przyznać, że coś z Hanem było nie tak, to wolał trwać w szczęśliwej bajce. Nadal pozostawało tyle niedopowiedzeń, na przykład czemu Luhan do niego zagadał pierwszego dnia albo czemu się tak starał na początku zdobyć jego zaufanie. Im dłużej by nad tym myślał, tym bardziej był przekonany o tym, że to jakiś cholerny spisek, którego padł ofiarą. 
– Daj mi już święty spokój, nic tylko wszędzie widzisz dziurę w całym, a zapytałeś mnie o to, czego ja chcę? Chcę być z Luhanem, dlaczego to do ciebie nie dociera? – Zaczął płakać z bezsilności Minseok. Już nie wiedział, jak miał przekonać swojego najlepszego przyjaciela do Hana.
– Po prostu nie chcę, żebyś potem przez niego cierpiał. – Przytulił się do starszego, który zaczął szlochać w jego ramię. Najwidoczniej musiał się od dłuższego czasu wypłakać, gdyż nie przestawał moczyć koszuli Kyungsoo przez dłuższy moment. – Już lepiej? – spytał, gdy w końcu Minseok się w miarę uspokoił. 
– Tak, już mi lepiej – przyznał, ocierając oczy. Usiadł z powrotem na krześle, jakby całe to zajście między nimi nie miało miejsca. Siedzieli przez chwilę w zupełnym milczeniu, rzucając sobie niepewne spojrzenia. Pierwszy raz między nimi wybuchła taka kłótnia, zwykle rozwiązywali problemy słownie, ale dzisiaj było inaczej. Dzisiaj po raz pierwszy na siebie krzyczeli i dlatego żaden po sprawie nie wiedział, jak się zachować. 
– Minseok, powiedz proszę – zaczął Kyungsoo, biorąc głęboki wdech przed tym, co miało nadejść. – Nie zakochałeś się w Luhanie, prawda? – wyrzucił z siebie niczym najgorsze przekleństwo na Ziemi. Starszy niestety zbyt długo milczał, patrząc się na swoje buty, co tylko utwierdziło Kyungsoo w przekonaniu, że istotnie co najmniej się zauroczył. Westchnął głośno, zrobił się z tego większy bajzel, niż się na początku spodziewał, a tylko jemu z Jonginem chciało się to wszystko sprzątać. 
– Przepraszam – powiedział Minseok. – Kiedy to naprawdę jest silniejsze ode mnie, sposób w jaki on mnie traktuje, jakbym był dla niego całym światem albo jak na mnie patrzy tymi swoimi świecącymi oczami. Po prostu… – Spojrzał teraz Kyungsoo prosto w oczy. – Wydaje mi się, że on czyta mnie jak otwartą księgę, wie czego potrzebuje, co mnie trapi. 
Gdyby nie fakt, że młodszy znał prawdziwe zamiary Hana, to kibicowałby im jako parze. Niestety został w to wtajemniczony i żal mu się robiło Minseoka, który opowiadał o Luhanie takie rzeczy,  mimo iż tak naprawdę go nie znał. 
– Nic już z tym nie zrobimy, ale proszę cię, nie zrób nic głupiego, czego mógłbyś potem żałować – ostrzegł go tylko Kyungsoo. – A teraz porozmawiajmy o twojej farbie, czy ty jesteś absolutnie pewien, że chcesz to zrobić? – upewnił się po raz setny dzisiaj.
– Tak jestem pewny, będę wyglądał uroczo w rudych włosach, jeszcze zobaczysz. – Minseok brzmiał na zdeterminowanego, więc Kyungsoo postanowił, że już nie będzie drążył tego tematu. Nadal był temu całkowicie przeciwny, ale jeśli starszy chciał to zrobić, to nie mógł go powstrzymywać. 
– Niech ci już będzie. – Młodszy dał za wygraną, co nawet ucieszyło Minseoka.
W ostateczności siedzieli w swoim towarzystwie do upragnionej godziny. Zadowolony z życia Minseok szedł razem z Kyungsoo z powrotem do salonu piękności. Nie mógł się już doczekać, kiedy wróci do domu i pokaże się Luhanowi. 
Siedział na wygodnym fotelu i patrzył się na swoje odbicie w lustrze, nienawidził tych pulchnych policzków, bo przez nie wyglądał na młodszego, niż w rzeczywistości był. Przejechał palcami między kosmykami swoich czarnych włosów. Liczył, że będzie wyglądał o niebo lepiej w nowej fryzurze, a wręcz nie do poznania.
– Najpierw musimy rozjaśnić włosy, a potem je dopiero pofarbować – poinformowała go fryzjerka. Pokiwał głową na znak, że zrozumiał, a ona wzięła się za swoją pracę.
Na początku nawet obserwował co się działo na jego głowie, ale z czasem stracił zainteresowanie i zajął się swoim telefonem. Napisał do Lulu, że ma dla niego niespodziankę, na co młodszy chciał się za wszelką cenę dowiedzieć co to i obsypywał go licznymi wiadomościami. Jednak Minseok pozostawał nieugięty i nie wygadał się, że chodziło o jego włosy. 
Po trzeciej godzinie siedzenia w jednym miejscu rozbolał go tyłek. Nudził się okropnie, mimo iż Kyungsoo dotrzymywał mu towarzystwa. Ogółem mówiąc, miał okropny humor przez to całe rozjaśnianie i farbowanie. Chciał już iść do domu, ale zdawał sobie sprawę, że nie mógł tak po prostu opuścić salonu piękności w połowie rozjaśnionymi włosami, bo wyglądałby jak dziwak na ulicy. 
– Jeszcze trochę Minseok, wytrzymasz – starał się go wesprzeć Kyungsoo, niestety starszemu nastrój w ogóle się nie poprawiał. – Może zadzwonię po Jongina, w grupie zawsze raźniej. – Uśmiechnął się, wystukując numer swojego chłopaka. Po minucie rozmowy młodszy siedział zadowolony z obrotu spraw.
Po kolejnej godzinie dołączył do nich Jongin i w końcu trochę się ożywiło dzięki nowej duszy w ich towarzystwie. Sami byli już zmęczeni i ledwo co się odzywali, a dzięki Jonginowi nagle znowu się rozkręcili. 
Aktualnie rechotali z dowcipu, który opowiedział Kyungsoo, aż ludzie zaczęli na nich dziwnie zerkać. Jednak oni się tym nie przejmowali i dalej śmiali się, i robili głupie miny. Minseokowi od razu  zrobiło się lepiej, dzięki czemu wytrzymał następne dwie godziny. 
– Dziękuję wam, gdyby nie wy to nie wiem, czy bym wytrzymał na tym cholernym fotelu – powiedział Minseok, gdy się żegnali pod centrum handlowym. Było po osiemnastej, a co za tym idzie o tej porze roku, zaczynało się powoli ściemniać. Nadal wiał mocny wiatr, jednak nie taki jak sprzed paru godzin. 
– Nie ma za co, mam nadzieję, że teraz się sobie podobasz, bo naprawdę wyglądasz cudownie – odpowiedział Kyungsoo, przytulając się do starszego. – I pamiętaj, uważaj na siebie, bo jak coś ci się stanie, to tego sobie nie wybaczę.
– Będę uważał mamusiu, nie mogę rozmawiać z obcymi ani brać od nich niczego do jedzenia – przedrzeźniał się z nim Minseok. 
Kyungsoo wydął wargi, ale natychmiast się rozpromienił, gdy Jongin wziął go za rękę. Poszli w swoim kierunku, a Minseok w swoim. Szedł szybko, nie mogąc się doczekać konfrontacji z Luhanem, aż zapiszczał mentalnie. 
Kiedy stał już pod jego domem, nagle cała pewność siebie go opuściła. „A co jak nie spodobają mu się moje włosy?”; „A co jeśli zrobiłem coś źle i wcale nie o taki kolor mu chodziło”. Te i mnóstwo innych pytań kłębiło mu się w głowie, i gdyby nie fakt że usłyszał brzęk kluczy po drugiej stronie, to uciekłby do siebie do pokoju.
– Minseok? – zapytał Luhan, wychodząc na rześkie powietrze. – Czemu tu tak stoisz? Wejdź do środka. – Najwidoczniej w tym świetle jego włosy nie były widoczne, więc starszy z zawahaniem przekroczył próg.
Luhan aż się zapowietrzył, bo widok przed nim był oszałamiający. Minseok z włosami pofarbowanymi na wściekły rudy wyglądał jak urocza wiewiórka i aż sam sobie dziwił, że powstrzymał się od rzucenia się na starszego. 
– Wow – wykrztusił z siebie tylko Han. Intensywnie patrzył się na drobniejszego, który od tego spojrzenia spłonął rumieńcem. Luhan zmniejszył dzielący ich dystans i zamknął Minseoka w swoich objęciach. Właśnie uderzyło go, jak bardzo w nim się zakochał, w tym kujonie, którego wszyscy mieli za nieudacznika i chodzącą ofiarę. Tak naprawdę okazał się być zupełnie inny, niż na początku zakładał.
Wtedy Luhan zrobił coś, czego natychmiast pożałował, ale już dłużej nie mógł wytrzymać. Tak szybko jak połączył ich usta, rozłączył je, skrępowany tym co zrobił. Gdyby nie Minseok, który zaraz zarzucił mu ręce na ramiona, i przybliżył ponownie ich wargi, to sam by się na to nie zdobył.
Stali tak i całowali się. Z każdą chwilą ich pocałunki przybierały na intensywności, aż w końcu Han postanowił iść o krok naprzód. Chwycił starszego za uda, podniósł go i oplótł jego nogi wokół swoich bioder, nie przerywając pocałunku. 
Minseok wydał z siebie niekontrolowany dźwięk pełen zaskoczenia, dając tym samym łatwy dostęp Luhanowi do wnętrza jego ust. Han zaczął jeździć językiem po każdym zakamarku jego ust. Gdy Minseokowi zabrakło powietrza, oderwał się od młodszego i oparł głowę na jego ramieniu.
– Nawet nie wiesz od jak dawna chciałem to zrobić – zaśmiał się Luhan, lecz od razu spoważniał. – Minseok – powiedział, delikatnie kładąc dłoń na policzku drugiego. – Lubię cię i… – zawahał się przez ułamek sekundy. – Czy chciałbyś może zostać moim chłopakiem? – zapytał z nadzieją w głosie, gładząc kciukiem różowe wargi starszego.
– Ja… – Tysiąc myśli pędziło z prędkością światła po jego głowie. – Ja też cię lubię – wyszeptał, spuszczając wzrok na swoje buty. – I tak, chcę.


Chodzenie z Luhanem niewiele różniło się od ich wcześniejszego spędzania czasu razem. Oprócz oczywiście poza tym, że więcej się do siebie przytulali i całowali przy każdej możliwej okazji. Jednak mimo to wszystko wyglądało po staremu, co tylko utwierdzało Minseoka w przekonaniu, że rzeczywiście zachowywali się wcześniej jak para. 
– O czym to tak myślisz? – Przytulił się do niego od tyłu Luhan, kładąc głowę na jego ramieniu. Po chwili zaczął składać motyle pocałunki na szyi swojego chłopaka. – Mam nadzieję, że tylko ja zaprzątam twoje myśli.
– Tak Hannie – odpowiedział, odchylając głowę do tyłu, by ułatwić Hanowi dostęp do swojej szyi.
– Zaraz się porzygam – odezwał się Jongdae. – Serio, może byście poszli w jakieś ustronniejsze miejsce, a nie tak na środku korytarza, gdzie wszyscy uczniowie was widzą. 
– Daj spokój, zazdrościsz nam i tyle – odwarknął Luhan, nadal obejmując Minseoka i nie przejmując się tym, że wokół nich zebrał się dość spory tłumek gapiów. 
Jongdae nic nie odpowiedział. Miał tylko cichą nadzieję, że cała ta farsa skończy się do końca roku i Han będzie dawnym sobą. Już teraz ledwo powstrzymywał się przed wydrapaniem oczu Luhanowi.
– Luhan, czy mógłbym chwilę z tobą porozmawiać? – Ni z tego ni z owego pojawił się Jongin.
– Chodź Minseokkie. – Han chwycił starszego za rękę i pociągnął go w stronę Jongina.
– Na osobności – dodał, spoglądając na ich złączone dłonie. Luhan przez moment stał osłupiały, otrzeźwił go dopiero Minseok, który puścił jego rękę i złożył szybki pocałunek na jego policzku. – Za mną – powiedział Jongin, prowadząc Lu do pustej klasy, gdzie czekał na nich Kyungsoo.
– Myślałem, że chcesz porozmawiać w cztery oczy. – Wydął usta Luhan, obrażony że nie mógł przyprowadzić swojego chłopaka.
– Luhan, powiedz mi proszę, że wiesz jak rozwiązać problem z Jongdae – odezwał się Kyungsoo. 
– Jaki problem z Jongdae? Ja nie mam z nim żadnego problemu.
– Luhan, a co z tym zakładem na który się zgodziłeś? – wtrącił się Jongin, ponieważ Kyungsoo nie był w stanie wydobyć z siebie nawet słowa. Oniemiał z głupoty starszego. 
Han nagle zaczął panikować, zupełnie zapomniał, dlaczego tak nagle zainteresował się Minseokiem. Po prostu wyleciało mu to z głowy, a powoli kończył mu się termin. Do końca tego roku został niecały miesiąc, więc szybko musiał się zabrać i… Tu właśnie kończył się jego plan, nie miał zielonego pojęcia co zrobić.
– Luhan, uspokój się. – Kyungsoo położył mu rękę na ramieniu, bo starszy oczywiście nie zauważył, że zaczął się hiperwentylować z ataku paniki. – Od nas Minseok się niczego nie dowie – zapewnił go, ale Han nie przestawał głęboko oddychać. Do oczu napłynęły mu łzy, a całe ciało przechodziło dreszcze i dziwnie mrowienie wzmagające się z każdym wdechem.
– Opamiętaj się, zanim nam tu zejdziesz! – wykrzyczał Jongin, chwytając starszego za ramiona i potrząsając nim. 
Jednak pod Hanem ugięły się kolana i gdyby nie fakt, że Jongin nadal go trzymał, to upadłby na ziemię jak szmaciana lalka. Kyungsoo przeklął dość głośno i razem ze swoim chłopakiem zaczęli nieść Lu do pokoju pielęgniarki, która nie ukrywała zdziwienia tym niecodziennym widoczkiem.
– Ja idę po Minseoka, a ty tu zostań. – Wybiegł Soo, nie czekając na żadną odpowiedź.
Jongin starał się jakoś uspokoić starszego, niestety bezskutecznie. Luhana powoli zaczynała boleć głowa i przed oczami robiło mu się ciemno, co było dość niepokojącym znakiem. Chciał przestać tak głęboko oddychać, ale miał wrażenie, że z każdym wdechem potrzebował powietrza bardziej niż wcześniej.
Gdyby nie delikatny dotyk na jego ramieniu i migocząca mu przed oczami postać Minseoka, zapewne odpłynąłby w czerń. Jednak widok Seoka go uspokoił, nie ważne jak banalnie to zabrzmiało. Usta, które nagle znalazły się na jego wargach, uniemożliwiły mu złapanie kolejnego głębokiego wdechu. Kiedy Minseok się od niego oderwał, już nie oddychał tak ciężko i po pewnym czasie był w stanie samodzielnie usiąść.
– Wszystko już dobrze? – spytał się Minseok, gładząc policzek Luhana, który pokiwał głową. – Czemu tak gwałtowanie zareagował? – zwrócił się do Kyungsoo i Jongina, który spojrzeli po sobie z dość niemrawymi minami. 
– Hiperwentylacja u zdrowego młodzieńca taki jak Luhan to reakcja na atak paniki – wytłumaczyła naprędce pielęgniarka, przyglądając się Hanowi z uwagą. 
– Hannie, powiedz co się stało. – Minseok spojrzał na niego błagającymi oczami zranionego szczeniaczka. 
– Wolałbym o tym nie rozmawiać na tak szerokim forum – odezwał się zachrypniętym głosem od zbyt dużej ilości powietrza jakie przeszło przez jego gardło. – Czy mógłbym dostać zwolnienie do końca dnia? – zapytał pielęgniarki, która natychmiast pokiwała głową.
– Pójdę z tobą – od razu zaaferował się Minseok, nie zważając na spojrzenia Jongina i Kyungsoo, którym chyba odebrało mowę. – Nie możesz w takim stanie iść sam do domu, a jak coś ci się po drodze znowu wydarzy? Tym razem będziesz sam. 
– Minseok – zaczął Han, nie bardzo wiedząc jak przekazać swoje myśli starszemu. – Wiesz, że pielęgniarka nie da ci zwolnienia, więc twoje wyjście będzie traktowane jak ucieczka ze szkoły? – Starał się być delikatny, jednak od razu było widać po minie rudowłosego, że zawiódł. Jego dolna warga niebezpiecznie drżała, a do oczu napłynęły łzy.
– Czy to takie złe, że chcę z tobą być? Nie obchodzi mnie moja frekwencja, jeśli tobie ma coś się stać w drodze do domu, idę z tobą i bez dyskusji. – Nadął policzki, przez co wyglądał jeszcze bardziej uroczo niż na co dzień. 
– Ja też idę – oznajmił Jongin, nie pytając nikogo o zdanie. Kyungsoo pokiwał tylko głową na znak zgody. – Soo, wybierasz się z nami? – zapytał, biorąc za rękę swojego chłopaka.
– Nie wiem, nie chcę robić z tego pielgrzymki do domu Luhana, w końcu ma odpoczywać, a jak tyle osób mu się zwali na głowę, to raczej będzie to niemożliwe – powiedział. – Uważam, że tylko Minseok powinien mu towarzyszyć, ale to moje zdanie, a jeśli ty chcesz iść, to nie będę cię zatrzymywał. 
Jongin zrobił naburmuszoną minę, wymamrotał coś pod nosem, co brzmiało mniej więcej jak: „No to ja też zostanę”. Minseok szybko odebrał od pielęgniarki zwolnienie Luhana i razem z nim udał się do głównego wyjścia ze szkoły. Wyglądali trochę dziwacznie, ponieważ musiał podtrzymywać młodszego, który słaniał się na własnych nogach. Ku jego zaskoczeniu pani woźna pilnująca wyjścia była bardzo wyrozumiała i wypuściła ich razem, odnosząc wcześniej zwolnienie Hana do sekretariatu.
– Nie jesteś nadal w stanie iść o własnych siłach? – zapytał Minseok, gdy już siedzieli na przystanku, czekając na autobus. Lu trzymał swoją rękę na udzie rudowłosego i opierał głowę o jego ramię. Było mu tak wygodnie i niemal jęknął na podjeżdżający bus.
– Nie, potrzebuję twojej pomocy. – W ogóle nie wykorzystywał swojej pozycji, by być bliżej Minseoka. Wcale. No może troszkę ale starszy nie musiał o tym wiedzieć.
Podróż autobusem zajęła im niezwykle długo, a może to tylko Minseok odniósł takie wrażenie, ponieważ ściskał nerwowo rękę Luhana i co chwilę spoglądał na zegarek w telefonie. Minuty wlekły się niemiłosiernie, a każda z nich zdawała się być odrębnym odstępem czasu zawieszonym w innej czasoprzestrzeni.
Gdy w końcu dojechali Minseok znowu zaaferował się, by Luhan się o niego oparł. Nie przeszkadzała mu ręka młodszego wokół jego pasa, ani to że delikatny oddech Hana muskał mu policzek. Jednak trochę go to rozpraszało, aż w pewnym momencie, zupełnie przypadkiem, potknął się o wystający kawałek chodnika. Gdyby nie dłonie, które silnie go trzymały, runąłby jak długi na ziemię.
– Wszystko w porządku? – spytał Lu, nie wypuszczając Minseoka ze swoich ramion. Jego wzrok był pełny niepokoju i starszy miał wrażenie, że to spojrzenie przenika przez całe jego ciało i wnika do duszy.
– To raczej ja powinienem o to pytać – starał się zażartować Minseok. Jednak niezbyt udał mu się ten żart, gdyż Luhan wcale się nie zaśmiał, a wręcz jego wyraz twarzy jeszcze bardziej posmutniał. – Hannie spokojnie, nic mi nie jest – powiedział już poważnie, dotykając delikatnie opuszkami palców twarzy swojego chłopaka.
Han wziął dłoń Minseoka w swoje ręce, podniósł ją do swoich ust i musnął lekko wargami jego palce. Cały czas intensywnie patrzyli sobie w oczy i gdyby nie silniejszy powiew wiatru, stali by tak jeszcze przez dłuższą chwilę.
Luhan zachichotał, gdy Minseok zatrząsł się niekontrolowanie z zimna. Wpuścił starszego do swojego domu bez zbędnych ceregieli. Nie dał się Minseokowi dobrze rozebrać z ubrań wierzchnich, gdyż już ciągnął go do swojego pokoju.
– Hannie, zwolnij trochę, jeszcze ci się coś stanie – powiedział zaniepokojony Minseok. W domu Luhana było niezwykle gorąco od ogrzewania, a Seok nadal miał na sobie czapkę, szalik oraz rękawiczki, dlatego na jego policzkach wykwitły czerwone rumieńce.
– Spokojnie, przecież mi nic nie jest – odpowiedział Han z uśmiechem na twarzy. Prowadził Minseoka do swojego pokoju, gdzie starszy był już niezliczoną ilość razy. – Może chciałbyś najpierw coś do picia? – zaproponował, spoglądając na drugiego, który tylko potrząsnął głową.
– Dziękuję, ale odmówię. – Starszy ściągnął szybkim ruchem swoją czapkę. – Wolałbym, żebyś się położył obok mnie i żebyśmy obejrzeli jakiś film – zaproponował, uśmiechając się, gdy Han wyjął puchaty koc z szafy.
– Z przyjemnością – odrzekł młodszy, kładąc się obok. Od razu objął starszego wokół talii i przysunął go do siebie. Oparł głowę o jego klatkę piersiową, pod którą biło rytmicznie serce. Ciepło drugiego ciała obok sprawiało, że Luhan zaczął się rozpływać.
– Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale żeby coś obejrzeć, musisz włączyć laptopa – złośliwie rzekł Minseok. Jednak delikatnie pogłaskał swojego chłopaka po jedwabistych włosach, bawił się kosmykami, zanurzał w nich palce i przejeżdżał przez ich całą długość.
– Mam ochotę iść spać – mruknął tylko Luhan. Nie ruszył się nawet o centymetr, a wręcz tylko bardziej przylepił się do starszego. Zarzucił mu nogę na biodro i splótł ich stopy razem.
– Zawsze możemy się zdrzemnąć – zaproponował Minseok. Prawdę mówiąc, jemu też zamykały się oczy ze zmęczenia. Dlatego nie  protestował za bardzo. – Tylko otworzę okno, bo mi gorąco.
Luhan jęknął z niezadowolenia, gdy jego grzejnik się od niego odsunął. Po kilku sekundach poczuł niewielki podmuch zimnego powietrza na twarzy, a potem poczuł ciepło wracające do niego. Minseok zdjął ciasne dżinsy, zanim wpełzł pod koc i przytulił się do Luhana.
Zasnęli tak objęci razem i zupełnie nie przejmowali się otaczającym ich światem. 


Baekhyun stał pod szkołą, do której chodził Minseok, i kompletnie nie wiedział, co ze sobą zrobić. Dawno nie widział się ze starszym, dlatego chciał go zaskoczyć odwiedzinami w jego szkole. Jednak problem leżał w tym, że nie znał ani rozłożenia sal, ani nie miał w zasięgu wzroku nikogo, kogo mógłby zapytać o drogę.
 Nagle gdzieś w kącie jego wzroku dostrzegł ruch i natychmiast pognał w tamtym kierunku, nie zastanawiając się za mocno. Gdy dobiegł do swojego celu, musiał najpierw złapać dech, zanim mógł o cokolwiek zapytać. Wyprostował się, gdy doszedł do siebie i stanął oko w oko z tlenionym blondynem, który patrzył się na niego ze znudzoną twarzą.
– Czy kojarzysz może Minseoka? – zapytał Baekhyun bez wstępnych ceregieli. Być może wyglądał głupio w oczach drugiego, ale miał gdzieś opinię kogoś, kogo widzi być może raz w życiu. Blondyn pokiwał głową i była to jedyna reakcja, jaką Baekhyun od niego otrzymał. – A czy jesteś w stanie mi powiedzieć, gdzie aktualnie się znajduje?
– Z tego co słyszałem od Jongina, to odprowadził Luhana do  jego domu, ponieważ ten miał jakiś atak paniki czy coś – odpowiedział blondyn, wzruszając ramionami od niechcenia. Widać po nim było, że nie bardzo przejmował się stanem psychicznym swojego kolegi.
Baekhyun natomiast przeklął głośno, miał nadzieję na spotkanie ze starszym, a tu taka nieprzyjemna niespodzianka. To mu zniszczyło wszystkie jego plany odnośnie dzisiejszego popołudnia. Nie miał z kim iść na zakupy, a przecież ktoś musiał mu doradzić w czym wygląda najlepiej.
– Rozumiem, że miałeś do niego jakąś naglącą sprawę? – spytał go nieznajomy, a Baek w odpowiedzi zaśmiał się gorzko.
– Ta sprawa nie jest nagląca, po prostu chciałem z nim spędzić trochę czasu. Długo się nie widzieliśmy i nawet za nim zatęskniłem. No i teraz nikt nie pomoże mi w doborze idealnych ubrań – stwierdził Baekhyun. W sumie nie wiedział czemu to wszystko powiedział temu tlenionemu blondynowi, nie czuł takiej potrzeby, ale skoro zapytał, to udzielił mu wyczerpującej odpowiedzi.
– Rozumiem – odpowiedział blondyn i lekko podniósł kąciki ust. Najwidoczniej był to najszerszy uśmiech na jaki go było stać. – Jeśli chcesz mogę z tobą połazić po sklepach. Sam to lubię, ale niestety nie mam nikogo z kim mógłbym się powłóczyć.
To zaskoczyło Baekhyuna. Pierwszy raz widzi kogoś na oczy, a ten mu proponuje wspólne wyjście. Mamusia zawsze mu powtarzała, żeby trzymać się jak najdalej od dziwnych nieznajomych, ale z drugiej strony ten chłopak z pewnością znał Minseoka. Udzielił mu w końcu odpowiedzi, gdzie starszy się znajdował. Chociaż czy na pewno to była prawda?
Od tego myślenia rozbolała go głowa. Nie miał siły na analizowanie każdego zdobytego faktu na temat przystojnego nieznajomego.
– To bardzo miłe z twojej strony, ale nawet nie wiem jak się nazywasz – odpowiedział  podejrzliwie Baekhyun. Zlustrował chłopaka wzorkiem i w sumie musiał przyznać, że ciało miał zaskakująco dobrze zbudowane, jak na tak chudą osobę. Był w stanie dostrzec te zarysy mięśni pod białą koszulą wpuszczoną w czarne, opinające go spodnie.
– Jestem Oh Sehun – przedstawił się blondyn, wyciągając rękę na przywitanie. Baekhyun jeszcze z pewną dozą niepewności uścisnął wyciągniętą dłoń, która okazała się być większa od jego. Sehun miał delikatną skórę, najwidoczniej bardzo o siebie dbał, bo Baekhyun jeszcze nie spotkał nikogo z gładkimi dłońmi.
– A ja Byun Baekhyun, miło mi – odpowiedział, nie puszczając jego ręki? – Używasz jakiegoś kremu do dłoni, że masz tak delikatną skórę? – spytał. Baekhyun od razu miał ochotę zakopać się pod ziemię, czasami nienawidził u siebie tej bezpośredniości.
Sehun jednak zaśmiał się krótko i pokiwał głową.
– Będę mógł nawet ci pokazać którego. Jeśli oczywiście zgodzisz się, żebym ci towarzyszył.
Nagle ta wizja jakoś nie przeszkadzała Baekhyunowi. Bez myślenia o konsekwencjach zgodził się i razem poszli do najbliższego przystanku autobusowego, żeby dojechać do centrum handlowego. 


a/n: LONG TIME NO SEE!!! Przepraszam wszystkich, którzy tak długo czekali, aż zbiorę swoje cztery litery do pisania. Przez ten czas zapomniałam jaka to frajda i w sumie powiem wam, że za tym zatęskniłam :( ale już jestem i mogę wam obiecać, że na następny rozdział nie będzie tyle czekać! ♡ I jeszcze wielkie podziękowania dla Wery, która mnie wspierała podczas pisania tego rozdziału. Dużo love! ♡ Przepraszam jeszcze za wszelakie błędy, które napotkaliście w tekście :(