|Xiuchen, popular!au, fluffy-angst| Inspiracja | wattpad |
Minseok
uwielbiał swoją pracę w małej kawiarence przy niezbyt ruchliwej ulicy. W
tygodniu nie panował tam zbyt wielki ruch, jednak w weekendy nie miał
praktycznie w ogóle czasu wolnego dla siebie. Przez ciągle piętrzące się
zamówienia na kawę i desery miał ręce pełne roboty.
Dzisiaj na jego
szczęście był poniedziałek, czyli pierwszy dzień roboczy, a co za tym szło –
wszystkim spieszyło się do pracy i nikt nie miał na nic czasu. Oprócz Minseoka
i jego kolegów. Siedzieli wspólnie przy drewnianym stoliku, popijając wolno ciepłą kawę, którą mieli tutaj za darmo.
– Widzieliście
ostatni teledysk Chena? – zapytał Baekhyun z podekscytowaniem w głosie. – Jego
delikatny głos tak idealnie pasował do tematyki i nastroju, że praktycznie
serce mi stanęło, gdy skończyłem oglądać. A jeszcze za jakieś dwa miesiące
wyda…
– Baekhyun –
przerwał mu Kyungsoo nieco rozeźlony. – Wiemy, że uwielbiasz Chena, ale czy
mógłbyś łaski swojej przestać gadać tyle na jego temat? – Soo podniósł brew do
góry, kiedy Baek prychnął tylko pod nosem i naburmuszył się niczym mała
dziewczynka.
– Przykro mi
Baek, ale nie każdy podziela twoje głębsze uczucia do Chena – rzekł Minseok
skwaszonym tonem. Niezbyt lubił mówić o tym brunecie, gdyż nie przepadał za tym
wokalistą, mimo iż cała Korea zwariowała na jego punkcie.
– Właśnie nie
rozumiem dlaczego, przecież on jest takim boyfriend material, że bardziej się już nie da. Jest czuły, opiekuńczy i w ogóle jest z niego taki romantyk…
– Baekhyun,
znowu zaczynasz się ślinić – przerwał mu Kyungoo, podając Baekhyunowi chusteczkę,
którą ten skrzętnie użył. Ich rozmowa urwała się na dłuższy moment, dzięki
czemu Minseok miał okazję trochę powspominać.
Pusta filiżanka
po kawie przypominała mu o tym, że nic nie trwa wiecznie i w końcu wszystko
musi przeminąć. On w swoim życiu tylko raz nie był w stanie zaakceptować tego
faktu, przez co skończył ze złamanym sercem, które bardzo długo musiał sklejać
z powrotem.
Wszystko
zaczęło się w bardzo wczesnym dzieciństwie, gdy do jego sąsiedztwa wprowadziła
się nowa rodzina z synem w jego wieku. Minseok dość długo przekonywał się do
podejścia do chłopaka, ale w końcu się przemógł i tak zyskał przyjaciela na
bardzo długi okres. Te wspólnie spędzone lata były jednymi z najlepszych w jego
wczesnym życiu, lecz teraz gdy o nich wspominał, pozostawały tylko cień
goryczy.
Zmiany zaczęły
zachodzić dopiero w liceum, gdy jego najlepszy przyjaciel zaczął się
interesować dziewczynami i chodzeniem. Właśnie wtedy powoli się od siebie oddalali,
gdyż już nie spędzali ze sobą tyle samo czasu co wcześniej. Jednak jedno nadal
pozostawało bez zmian, ich cotygodniowe wypady do kawiarni na szklankę kawy.
Czasami z perspektywy Minseoka te spotkania wyglądały jak randki, ale być może
patrzył wtedy na to przez różowe okulary.
Jednak z czasem
jego przyjaciel zaczął przychodzić coraz później, czasami pojawiał się z kacem,
a czasami z nowymi malinkami na szyi. Niezwykle to wkurzało Minseoka, gdyż już
od dawna zdawał sobie sprawę, że darzył młodszego głębszymi uczuciami.
Był taki punkt
zwrotny w jego życiu, gdy w końcu Minseok stracił resztkę nadziei, która w nim
pozostała. Jongdae nawet nie raczył ruszyć swoich czterech liter na spotkanie z
nim. Po dwóch godzinach powolnego picia kawy stracił jakiekolwiek złudzenia, że
młodszy się pojawi albo że napisze mu wiadomość z przeprosinami. Jeszcze przez
niedługą chwilę Minseok patrzył się w pusty kubek po kawie, a następnie wstał i
wyszedł, zostawiając po sobie niewielki napiwek.
– Minseok!
Mówię do ciebie. – Pomachał mu przed oczami Baekhyun, żeby zwrócić na siebie
uwagę starszego. Ten szybko pomrugał oczami i spojrzał się na Baeka. – Nieźle musiałeś
odpłynąć, nie słyszałeś w ogóle jak do ciebie mówiłem. O kim to tak
rozmyślałeś? O jakiejś dziewczynie? Przyznaj się masz dziewczynę, tylko nie
chcesz nam o tym powiedzieć. Kiedy nam ją przedstawisz? A może się nas
wstydzisz? Minseok czemu nas tak nie lubisz? – Potok słów Baekhyuna zakończył
się grymasem na jego twarzy.
– Baekhyun zwolnij
trochę, wysnuwasz jakieś teorie, a nawet nie dałeś Minseokowi dojść do słowa –
wytknął mu to Kyungsoo.
– No tak, ale
Minseok niewiele nam mówi o swoim życiu prywatnym. Znam go od prawie trzech
lat, a nawet nie wiem ile tak naprawdę ma lat, bo nigdy nam nie powiedział.
– Jestem
starszy od ciebie i to powinno ci wystarczyć do tego, żeby zwracać się do mnie
hyung – wtrącił się Minseok. Nie dość że Baekhyun nawet nie był blisko co do
jego zamyślania się, to jeszcze musiał wysłuchiwać jego zażaleń. Może nie był
zbyt dobrym rozmówcą, ale potrafił słuchać, a to ludzie cenią sobie bardziej od
bezsensownej paplaniny.
– Ale nawet nie
wiem o ile, a co jak to jest jakiś miesiąc, wtedy nie ma sensu żebym zwracał
się do ciebie hyung – zaprotestował Baekhyun i skrzyżował ręce na piersi. Nadął
policzki z niezadowolenia, ale przynajmniej nie powiedział nic już więcej,
tylko zajął się swoim telefonem.
Niestety cisza
trwała niezwykle krótko (długo jak na Baekhyuna), ponieważ Baek zerwał się ze
swojego krzesła i pisnął niesamowicie wysokim głosem, o który Minseok go nigdy
nie podejrzewał.
– Zgadnijcie
co! Chen był widziany w tej dzielnicy, a to w sumie dziwne, bo rzadko porusza
się poza śródmieście! – zapiszczał Baek, skacząc w miejscu. – Czy jest chociaż
tycia szansa, żebym mógł dzisiaj wyjść wcześniej z pracy i poszukać Chena? –
Spojrzał błagalnie na swoich dwóch współpracowników. – Obiecuję, że to odrobię,
wezmę za was zmianę, tylko pozwólcie mi iść!
Kyungsoo
westchnął tylko i pokiwał głową, na co Baekhyun niemal natychmiast wyleciał z
pomieszczenia do pokoju z napisem „Staff only” na drzwiach. Niemal mgnieniu oka
wypadł stamtąd tym razem w swoich zwykłych ubraniach, a w następnej sekundzie
nie było już po nim śladu.
– Nie mam
zamiaru go kryć przed szefem, jeśli się dowie – powiedział na głos Minseok,
kończąc swoją kawę.
– Ja też nie,
ale przynajmniej mamy go z głowy na resztę dnia – zauważył Kyungsoo, wstając i
odstawiając kubek do zlewu.
Minseok nie
miał mu nic za złe, a nawet się cieszył, że w końcu będzie cisza i spokój.
Jednak bez wkurzającego Baekhyuna jego dzień zmienił się diametralnie. Bez tego
rozwrzeszczanego chłopaka nie było w kawiarence ciepłego klimatu, dzięki
któremu Minseok nie był roztrojony emocjonalnie. Baekhyun sprawiał, że Minseok
często się nie zamyślał i jego humor był w porządku.
Natomiast
dzisiaj pod koniec dnia był niemal na skraju płaczu i gdyby nie obecność innych
ludzi wokół niego już dawno by się rozpłakał na środku. Niestety w poniedziałki
on zamykał kawiarnię, więc kończył ostatni. Było już ciemno, gdy ostatni klient
postanowił wyjść, a on zmienił znak z „otwarte” na „zamknięte”.
Westchnął i
wziął się za zamiatanie podłogi. Napisał do Luhana, żeby odebrał go za jakieś
pół godziny, bo nie chciał wracać sam po ciemku. Był w połowie zmywania, gdy
ktoś wparował do kawiarni, przez chwilę myślał, że to Han, ale była to osoba,
której zupełnie się nie spodziewał tutaj zobaczyć.
– Jongdae? –
spytał niepewnie. Miał wrażenie, że majaczy, bo to było niemal niemożliwe, żeby
jego dawny przyjaciel, który wybrał karierę piosenkarza ponad niego, stał sobie
tak po prostu po środku kawiarni, w której pracował.
– W końcu cię
znalazłem – wyszeptał tylko Jongdae, przybliżając się do starszego.
– Nie waż się
podchodzić ani o krok bliżej! – wrzasnął Minseok, wziął do ręki kubek z
zamiarem rzucenia go w Jongdae. – Nawet nie wiesz ile przez ciebie
wycierpiałem, a ty sobie tak po prostu tu przychodzisz po tych wszystkich
latach! To jest niesprawiedliwe! Idź sobie! Nie chcę cię więcej widzieć na
oczy!
– Wiem i
przepraszam cię za wszystko. – Podszedł bliżej, próbował przeprosić Minseoka,
ale ten nie dał mu dokończyć, tylko rzucił w jego stronę kubkiem, który rozbił
się o stolik obok niego.
– Mówiłem ci,
żebyś się nie zbliżał! Przez ciebie miałem same problemy w życiu, a teraz kiedy
w końcu prawie udało mi się pozbierać, ty znowu się zjawiasz i chcesz wszystko
popsuć. Nienawidzę cię za to! – krzyczał dalej Minseok, wytrącony teraz
zupełnie z równowagi. Zaczął się trząść, ale starał się nie pokazać po sobie
tego, jak bardzo tęsknił za Jongdae przez te wszystkie lata.
– Minseok
przypominam ci, że to ty zniknąłeś z mojego życia, byłeś i następnego dnia cię
nie było. Nie wiem co takiego zrobiłem, że tak bardzo cię skrzywdziłem, ale
proszę powiedz mi, to być może będę w stanie to jakoś naprawić – błagał Jongdae
z prawdziwą desperacją w oczach.
– Naprawdę
chcesz wiedzieć? Myślisz, że to takie przyjemne, gdy osoba którą kochasz, ma
cię kompletnie gdzieś? Być może nie zdajesz sobie sprawy, ale kochałem cię
przez te wszystkie lata, a ty po prostu potraktowałeś mnie jak śmiecia! Myślisz,
że nie było mi przykro, gdy widziałem cię w towarzystwie tych wszystkich
ładnych dziewczyn? Wiedziałem, że nigdy im nie dorównam, ale ty jeszcze
musiałeś pogorszyć sytuację i wybrałeś zabawianie się z nimi zamiast mnie. To mnie
bolało, boli i będzie boleć, bo tak naprawdę dałeś mi jasno do zrozumienia, że
nigdy nie zasługiwałem na przyjaźń wielkiego Kim Jongdae, czy tam Chena. –
Skończył swój wywód z łzami cieknącymi po policzkach. Miał wrażenie, że już
dawno się z tego wyleczył, ale najwidoczniej nadal bolało go to, jak został
potraktowany przez swojego dawnego przyjaciela.
– Przepraszam
cię za to, proszę powiedz jak mogę to naprawić – błagał dalej Jongdae. Młodszy
był w niemałym szoku po wysłuchaniu wszystkiego, co powiedział Minseok. Nigdy
nie zdawał sobie tak naprawdę sprawy z tego jakimi uczuciami darzy go jego
przyjaciel, a teraz chciał za wszelką cenę go odzyskać.
– Przykro mi,
ale tego już nie da się naprawić – wyszeptał Minseok. – Skrzywdziłeś mnie jak
nikt inny, ale teraz znalazłem kogoś, komu mogę zaufać i kogoś, kto mnie nigdy
nie zostawi. Dlatego proszę, nie pokazuj się tutaj więcej. – To mówiąc Minseok,
minął młodszego i wyszedł na mroźny wieczór, gdzie już na niego czekał Luhan.
– Cześć –
powiedział Han, uśmiechając się od ucha do ucha. – Możemy już jechać? –
zapytał, otwierając przed Minseokiem drzwi.
– Tylko jeszcze
zamknę – odpowiedział Minseok. W tym momencie z kawiarenki wypadł Jongdae i podszedł
szybkim krokiem do niego.
– Nie możesz
tego tak zostawić, nie pozwolę ci na to. – Chwycił starszego za nadgarstek, Minseok
natychmiast się wyrwał z jego uścisku i bez słowa poszedł zamknąć kawiarnię.
Przechodząc
ponownie obok Jongdae wyszeptał tylko ciche: „żegnaj”. Wsiadł do samochodu
Luhana i odjechali.
– Czy to nie był
przypadkiem Chen? – spytał po jakimś czasie Han.
– Chyba, nie
znam się na tych wszystkich celebrytach – odpowiedział Minseok.
– W takim razie dlaczego płakałeś? – dopytywał się
dalej Luhan, zatrzymując się pod domem Minseoka.
– Powiedzmy, że
spotkania po latach są dość melodramatyczne – odrzekł, wysiadając. – Widzimy
się jutro o tej co zawsze?
– Oczywiście. – Uśmiechnął się Luhan i odjechał.
a/n: w końcu udało mi się to skończyć. Ten ficzek ciągnął się za mną już od pewnego czasu, ale dosłownie dzisiaj usiadłam do niego i go skończyłam. Przy tym słuchałam najnowszego albumu Taeyeon My Voice i to chyba dzięki temu dostałam takiego kopa do pisania. Polecam wam gorąco ten album. W najbliższym czasie również postaram się skończyć 4 rozdział Black Beauty, bo wiem, że już długo na to czekacie (9 miesięcy jeśli chcemy być szczegółowi), ale obiecuję wam, że to skończę! Także do następnego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz